Kamila Lendzion – absolwentka Akademii Muzycznej w Łodzi, uhonorowana dyplomem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego za niezapomniane kreacje i wieloletnią twórczą pracę na łódzkiej scenie. W swoim repertuarze posiada partie operowe, operetkowe, partie sopranowe, a także pieśni oraz cykle pieśni polskich i zagranicznych kompozytorów. Świetnie sprawdza się także w repertuarze musicalowym i rozrywkowym. Występowała w wielu prestiżowych europejskich salach koncertowych. Od września 2018 r. pełni funkcję Dyrektora Teatru Muzycznego w Lublinie, z którym wcześniej przez wiele lat współpracowała jako solistka…
Pozwoli Pani, że cofniemy kartki kalendarza do dni, kiedy miała Pani rozpocząć swoją przygodę muzyczną… Ukończyła Pani Akademię Muzyczną w Łodzi, a będąc jeszcze studentką zadebiutowała partią Fiordiligi w operze „Cosi fan tutte” W. A. Mozarta, na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi, tym samym rozpoczynając swoją karierę zawodową. Przez wiele lat była związana z Teatrem Muzycznym w Łodzi…Swój warsztat wokalny kształciła Pani też na licznych kursach mistrzowskich prowadzonych przez wybitnych śpiewaków, m.in.: Teresę Żylis-Garę, Jerzego Artysza, Jolantę Żmurko… Która z wykreowanych postaci przyniosła Pani największą artystyczną satysfakcję?
– Tak wielkie osobowości polskiej wokalistyki bezsprzecznie potrafią ukierunkować pod kątem techniki i możliwości danego śpiewaka. Nie inaczej było w moim przypadku…Mój głos rozwijał się od samego początku w kierunku liryko spinto, a co za tym idzie głosu, dla którego przeznaczone są wyjątkowe partie operowe, tak jak np. Halka w operze „Halka” St. Moniuszki, Tatiana w operze „Eugeniusz Oniegin” P. Czajkowskiego, Abigail w „Nabucco” G. Verdiego czy wiele innych…
Te partie i wiele innych miałam okazję wykonywać i przygotowywać pod okiem profesjonalistów, a efektem końcowym były spektakle z moim udziałem na scenach teatrów operowych w Polsce. Jednakże jeśli miałabym odpowiedzieć, która z nich jest najbliższa mojemu sercu, to bez wahania odpowiem: Tatiana z „Eugeniusza Oniegina” P. Czajkowskiego w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego i scena Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Oprócz absolutnie chwytającej za serce warstwy muzycznej, postać głównej bohaterki i jej przemiany wewnętrznej była i jest mi niezwykle bliska jako kobiecie. Dojrzewanie pod wpływem niefortunnie ulokowanych uczuć, proza życia, rozczarowania kształtują nas tak samo, jak pozytywne wydarzenia naszego życia, a może nawet bardziej… To dzięki nim stajemy się tym, kim jesteśmy ostatecznie. Zatem absolutnie satysfakcja wokalna, techniczna i duchowa…
Jest Pani znaną i cenioną solistką, a od 2018 roku równie znanym i cenionym dyrektorem Teatru Muzycznego w Lublinie. Czy daje się pogodzić prace artystyczną z kierowaniem teatrem? Czy kierowanie tego typu instytucją przychodzi Pani łatwo?
– Nic w życiu nie przychodzi łatwo i bez wysiłku, i jeśli komuś tak się wydaje, to jest w ogromnym błędzie… Jeśli chcesz być w czymś dobry, to musisz się temu poświęcić, musisz dokonywać wyborów, które nie są bez znaczenia i wpływu na twoje dalsze życie. To wymaga pewnego rodzaju odwagi, na którą nie każdego stać, a może jest im na tyle dobrze we własnych strefach komfortu, że wolą nie podejmować ryzyka związanego z rozwojem osobistym. Ja niestety, a może właśnie stety, jestem graczem ryzykującym, uwielbiam adrenalinę, wyzywania, a ostatnio obserwując swoje życie wstecz, z pewnej perspektywy, mam wrażenie, że im trudniej, tym lepiej, bo satysfakcja i sukces smakuje jak nic innego na świecie.
Gdy obejmowałam stanowisko dyrektora w 2018 r., nie byłam świadoma kompletnie tego, jak teatr i ten czas spędzony tutaj mnie ukształtuje nie tylko jako dyrektora czy lidera, ale przede wszystkim jako człowieka… Poświęciłam siebie jako artystkę na rzecz mnie jako lidera zupełnie bez żalu i zupełnie świadomie. Oczywiście śpiew wciąż mi towarzyszy i będzie obecny w moim życiu zawodowym, ale nie ukrywam, że zarządzanie stało się moją pasją i miłością. Zatem nie ma czegoś takiego jak godzenie pracy artystycznej z kierowaniem instytucją, bo przychodzi mi to zupełnie naturalnie. Doskonale wiem, co jest u mnie na pierwszym miejscu, mam absolutnie ustalone priorytety w tym temacie.
Czy rozpoczynając pracę dyrektora Teatru Muzycznego w Lublinie przypuszczała Pani, że kierowany przez Panią Teatr aż tak rozwinie skrzydła? Mam tu na myśli zdobyte nominacje, wyróżnienia, nagrody, w tym ostania – Ambasador Województwa Lubelskiego…
– Od samego początku miałam plan, wizję, wiedziałam dokładnie, jaki chcę, by był Teatr Muzyczny w Lublinie. Widziałam go w swojej głowie, więc dalej nie pozostało mi nic innego jak tylko konsekwentnie do tego dążyć. Zespół z ogromnym potencjałem, trafne decyzje repertuarowe, dobór realizatorów i chyba to moje właściwe wyczucie publiczności pozwoliły na to, by zaczęły pojawiać się sukcesy. Jest to naturalne, że ciężka praca plus pasja kończy się sukcesem. Sukcesem całego zespołu! Tytuł Ambasadora Województwa Lubelskiego w kategorii Instytucja jest absolutnym zwieńczeniem tej drogi i napawa nas dumą. Ale jest to też odpowiedzialność za jakość, której, obiecuję, będziemy pilnować i udoskonalać. Nieraz jeszcze zaskoczymy i wiele jeszcze przed nami szczytów do zdobycia.
Teatr Muzyczny w Lublinie świętuje w tym sezonie artystycznym Wielki Jubileusz 75-lecia swego istnienia. Z tej okazji dużo się dzieje, dwa wznowienia – musicalu Phantom i opery La Traviata… Główną premierą tego sezonu miał być musical Jesus Christ Superstar Andrew Lloyda Webbera… Teatr Muzyczny w Lublinie włącza się w działalność charytatywną i pomoc osobom z różnymi dysfunkcjami oraz wspiera instytucje naukowe, kliniki i oddziały szpitalne… Co uważa Pani za największy sukces TM pod Pani kierownictwem?
– Ten rok obfituje w wydarzenia bardzo ważnie dla naszej instytucji. Poczynając od nagród poprzez realizacje, które pojawiają się na naszej scenie. I tak powróciliśmy do pięknego „Phantoma” Maury Yestona w reżyserii Daniela Kustosika, stworzyliśmy dwa przepiękne koncerty jubileuszowe, które pokochała nasza publiczność i to, na co wszyscy czekaliśmy z utęsknieniem: na scenę naszego Teatru wróciła opera! Wznowieniem „La Traviaty” Giuseppe Verdiego w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego i choreografii J. Niesobskiej udowodniliśmy, że opera doskonale wpisuje się w repertuar naszej instytucji i co więcej, jesteśmy w tym dobrzy! Przed nami jeszcze jedno wyzwanie, bowiem już w październiku na naszej lubelskiej scenie „Jesus Christ Superstar” Andrew Lloyda Webbera w reżyserii Tomasza Mana. Chcemy być sceną kompletną repertuarowo, chcemy, by Teatr Muzyczny w Lublinie był postrzegany jako wszechstronny, profesjonalny i godny najlepszych tytułów. Wróciliśmy na muzyczną mapę Polski i to jest bezsprzeczny sukces! Ale sukcesem jest też to, że nasza instytucja jest instytucją przyjazną, otwartą społecznie, pomagającą i wspierającą! Tak, to jest nasz sukces!
Który z gatunków prezentowanych w Teatrze Muzycznym w Lublinie jest Pani ulubionym?
– Teatr jest moim ulubionym gatunkiem sztuki. Teatr i wszystko, co z nim związane…
Proszę powiedzieć o planach czy też kierunku działań na najbliższe miesiące, a może i lata
– Gdybym mogła zajrzeć w przyszłość… Widzę dla lubelskiego teatru piękną przyszłość i dołożę wszelkich starań, by tak się stało, a to wiąże się z nowymi pomysłami na tę instytucję, wyzwaniami wymagającymi pracy, nowym repertuarem i kierunkiem, w którym konsekwentnie zmierzamy od 2018 r. Mam nadzieję, że wszystkie plany i marzenia związane z kierowaną przez mnie instytucją uda mi się zrealizować…Wierzę w to, więc to powinna być tylko kwestia czasu.
Jaka jest Pani definicja dobrego dyrektora teatru?
– Nie ma takiej definicji… Nie da się zamknąć w definicji osobowości, marzeń; można jedynie starać się być dobrym i profesjonalnym w tym, czego się podejmujemy. Bycie liderem to sztuka wymagająca talentu. Sztuka łącząca w sobie empatię, umiejętność zarządzania zasobami ludzkimi, zarządzania w kryzysie i w czasach sukcesów. Wyznaję zasadę, żeby przede wszystkim być dobrym człowiekiem, a przy okazji być dyrektorem… Weryfikację tego, jakim jestem dyrektorem, jaka będzie instytucja po moim zarządzaniu nią pozostawię historii – to ona mnie oceni.
Dla Teatru Muzycznego w Lublinie, podobnie jak dla każdej placówki tego typu, bardzo ważna jest współpraca z lokalnymi władzami, a także ze sponsorami, bez których nie wszystkie zaplanowane rzeczy dałoby się zrealizować. Jak ta współpraca układa się Pani i całemu zespołowi Teatru Muzycznego w Lublinie?
– Jestem osobą otwartą i dość łatwo nawiązującą relacje społeczne, zatem nie było dla mnie problemem, by zawalczyć o nowych sponsorów, ale też i tych, którzy na przestrzeni lat z różnych powodów uciekli z Teatru… Efektem jest długa lista sponsorów, którzy z dumą wspierają Teatr Muzyczny w Lublinie.
Jesteśmy jednostką Samorządu Województwa Lubelskiego, dzięki któremu istniejemy i możemy realizować nasze statutowe cele. Czujemy wsparcie Organizatora na każdym etapie tworzenia naszych projektów, a to, nie ukrywam, bardzo ważne dla takiej instytucji jak nasza i pozwala na rozwój i sukcesy, o których mowa wyżej. I za to wsparcie zarówno naszym sponsorom, jak i Organizatorowi jesteśmy wdzięczni.
Co może Pani powiedzieć na temat Waszej publiczności, nie tylko tej lubelskiej, wszak do Teatru Muzycznego w Lublinie przyjeżdżają widzowie praktycznie z całej Polski, a nawet z zagranicy?
– Teatr Muzyczny w Lublinie ma swoją wierną publiczność, która pokochała nas miłością bezwarunkową. Obdarzyli nas zaufaniem, za które odwdzięczamy się poziomem naszych spektakli!
Ale pozyskaliśmy również nowych widzów, którzy przyjeżdżają do nas z całej Polski na klasyczna operetkę, której właściwie jesteśmy już ostatnim bastionem; na naszego „Skrzypka na dachu” organizowane są wycieczki z Warszawy; a nasza „Traviata” i artyści kreujący w niej główne role ściągają z całego kraju rzesze fanów, którzy zostają już nami na stałe! To jest właśnie marka, jaką systematycznie budujemy od ponad czterech lat i z której jesteśmy dumni. Marka Lubelskie…
Ciekawe, czy stając dzisiaj przed wyborem zawodu wybrałaby Pani śpiew klasyczny? Czy właśnie scena teatralna to Pani miłość?
– Niczego bym nie zmieniła, niczego nie żałuję, niczego nie zrobiła bym inaczej. To dzięki wyborom, jakich dokonałam na pewnym etapie swojego życia, jestem w tym miejscu, w którym chciałam być, i w którym mogę spełniać swoje marzenia jako lider, jako mama i jako kobieta.
Zatem chętnie przejdę tę drogę raz jeszcze…
Dziękuje za rozmowę
📰
Z przyjemnością przeczytałam.Czekam na premierę na miarę Jubileuszu 75 lat Teatru 🤩 tym bardziej, że chyba
wszystkie pozycje z repertuaru już widziałam 😁
BRAWO ; !!! 💕 Wspaniale
Wyjątkowy talent i głos, działa hipnotyzujaco już po pierwszym kontakcie… chciałoby się móc słuchać ponownie! Koncert na 75-lecie Teatru Muzycznego wspaniale widowisko poczynając od Chóru Dziecięcego, a kończąc na największych gwiazdach!