
W dniach 24 i 25 października 2025 roku Sala Operowa Centrum Spotkania Kultur w Lublinie stała się miejscem niezwykłego wydarzenia – premiery „Halki” Stanisława Moniuszki w wykonaniu artystów Opery Lubelskiej. To były dwa pełne emocji, muzyki i wzruszeń wieczory, które na długo pozostaną w pamięci artystów i publiczności.

Pierwszy dzień – wyjątkowy początek i wielkie wyróżnienie
24 października 2025 roku, w przeddzień Światowego Dnia Opery, publiczność zgromadzona w Sali Operowej Centrum Spotkania Kultur w Lublinie była świadkiem nie tylko premiery, ale też pięknego, symbolicznego momentu.

Przed rozpoczęciem spektaklu solista Opery Lubelskiej – Dariusz Machej, został uhonorowany Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” – odznaczeniem przyznawanym przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za szczególne zasługi dla polskiej kultury. To była chwila, pełna wzruszenia i dumy. Medal artyście wręczył Wicewojewoda lubelski Wojciech Wołoch.
Premiera „Halki” po raz pierwszy w historii zabrzmiała w Lublinie na scenie Opery Lubelskiej, a doskonała obsada tchnęła w dzieło Moniuszki nowe życie.
OBSADA 24 października 2025 r.:
Halka – Aleksandra Łaska
Janusz – Szymon Mechliński
Jontek – Paweł Skałuba
Zofia – Kamila Goik
Dziemba – Piotr Chwedorowicz
Góral – Piotr Maciejowski
Stolnik – Grzegorz Szostak
oraz
Chór, artyści Chóru Dziecięco-Młodzieżowego, Balet i Orkiestra Opery Lubelskiej pod kierownictwem muzycznym Vincenta Kozlovsky’ego.











Drugi dzień – Światowy Dzień Opery i prawdziwe Święto Sztuki
25 października 2025 roku, w Światowy Dzień Opery, odbył się drugi dzień prezentacji premierowej „Halki”. Ten wieczór stał się prawdziwym Świętem Opery – pełnym emocji, piękna i artystycznej doskonałości. Publiczność, poruszona głębią interpretacji i kunsztem wykonawców, nagrodziła artystów długimi, gorącymi brawami, które długo nie milkły.
Był to moment, w którym muzyka, sztuka i serca widzów połączyły się w jedną harmonijną całość.
Patronat Honorowy nad spektaklami premierowymi objęła Małżonka Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Pani Marta Nawrocka, która swoją obecnością uświetniła drugi dzień premiery.

OBSADA 25 października 2025 r.:
Halka – Aleksandra Łaska
Janusz – Bartłomiej Misiuda
Jontek – Adrian Domarecki
Zofia – Joanna Nawrot-Maciejowska
Dziemba – Piotr Chwedorowicz
Góral – Piotr Maciejowski
Stolnik – Dariusz Machej
oraz
Chór, artyści Chóru Dziecięco-Młodzieżowego, Balet i Orkiestra Opery Lubelskiej pod kierownictwem muzycznym Vincenta Kozlovsky’ego.











„”Halka” to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych i najczęściej wystawianych oper polskich. Jej autorem jest Stanisław Moniuszko nazywany Ojcem Polskiej Opery Narodowej.
Libretto opery autorstwa Włodzimierza Wolskiego opowiada historię tragicznej miłości pochodzącej z Podhala Halki do szlachcica Janusza. Dziewczyna uwiedziona przez panicza zachodzi w ciążę. Janusz jednak planuje poślubić Zosię, pochodzącą z bogatej i szlacheckiej rodziny. Załamana Halka w rozpaczy rzuca się w nurt rzeki.
Dzieło Stanisława Moniuszki ukazuje konflikt klasowy i moralny dramat dziewczyny, która pada ofiarą miłosnego oszustwa.
Istotnym aspektem opery jest jej narodowy charakter, uzyskany poprzez umiejscowienie akcji w środowisku polskim. Moniuszko po mistrzowsku skontrastował tu dwie grupy społeczne – śpiew szlachecki cechuje pompatyczność, zaś góralski jest prosty i szczery. Narodowy wydźwięk pojawia się również w warstwie muzycznej poprzez wykorzystanie rytmiki tańców narodowych – poloneza i mazura.
„Halka” Stanisława Moniuszki uważana jest za jedną z najważniejszych oper w naszym kraju”.
/opis ze strony Opery Lubelskiej/
Pod kierunkiem wspaniałych realizatorów „Halka” w Operze Lubelskiej nabrała wyjątkowego blasku i artystycznej dojrzałości. Kierownik muzyczny i dyrygent Vincent Kozlovsky z niezwykłą wrażliwością i precyzją poprowadził orkiestrę, wydobywając z partytury Moniuszki całe bogactwo emocji i barw. Reżyser Jarosław Kilian z kolei stworzył wizję sceniczną pełną symboliki i poetyckości, w której klasyczna forma spotyka się ze współczesną wrażliwością. W jego interpretacji historia Halki stała się uniwersalną opowieścią o miłości, zdradzie i godności człowieka.
Każdy element spektaklu został dopracowany z ogromną dbałością o detal: malarska scenografia Marka Chowańca, kostiumy Agaty Uchman, które urzekały barwą i fakturą, oraz choreografia Iwony Runowskiej, dzięki której taniec baletu Opery Lubelskiej przemówił emocjami równie silnie jak śpiew solistów.
To właśnie w tej harmonii muzyki, ruchu i obrazu zrodziła się magia, która na długo pozostanie w pamięci publiczności.
📸 Zdjęcia: Łukasz Frączek

Wydarzenie wsparły Restauracja „Za kulisami”, Ambra S.A. – Winiarnia Zamojska oraz Geomax – Krówki z Opola Lubelskiego.

Dwa wieczory, jedno wielkie przeżycie
To były dwa wyjątkowe wieczory – nie tylko dla artystów i zespołu Opery Lubelskiej, ale także dla publiczności, która wypełniła po brzegi Salę Operową Centrum Spotkania Kultur w Lublinie.
„Halka” Moniuszki po raz pierwszy zabrzmiała w Lublinie, a entuzjastyczne reakcje widzów dowiodły, że opera ma wciąż niezwykłą moc łączenia ludzi – ponad czasem, pokoleniami i granicami.

Kolejne pokazy „Halki” odbędą się już w listopadzie, a następne w lutym. Nie przegapcie tej niezwykłej okazji, by doświadczyć magii polskiej opery na żywo! Szczegóły w Kalendarium na stronie Opery Lubelskiej: https://operalubelska.pl/kalendarium/halka-2025-2026
Brawa dla całego zespołu Opery Lubelskiej, ale w szczególności dla tancerzy baletu! Mega występ! Byli genialni! A kostiumy przepiękne!😍👏
Opera nad operami… 🙂
Sparafrazowany tytuł tego odcinka moich „Wspomnień…” zaczerpnąłem oczywiście z Salomonowej „Pieśni nad pieśniami”. Bo przecież i starotestamentowy utwór, i Moniuszkowska opera – to opowieści o miłości dwojga ludzi, które można odczytywać wielopłaszczyznowo. I być może ktoś poczuje się dotknięty takim porównaniem, ktoś będzie wręcz oburzony, zniesmaczony, ale może ten i ów pochwali je, zrozumie. To przecież moja „licentia poetica” 🙂
Wraz z żoną z radością skorzystaliśmy z zaproszenia Pani Dyrektor Opery Lubelskiej Kamili Lendzion oraz kierownika Działu Kreowania Marki Ewy Joanny Sobkowicz i z wielką przyjemnością wzięliśmy udział w premierowym spektaklu „Halki” (w reżyserii Jarosława Kiliana), który naprawdę udowodnił, że nasze miasto w pełni zasłużyło na tę stosunkowo wciąż młodą instytucję kulturalną na muzycznej mapie Polski. Opera Lubelska nie zerwała absolutnie z dobrymi tradycjami Teatru Muzycznego, z którego powstała, lecz twórczo je rozwija. I to z naprawdę wielkim powodzeniem, wzbogacając dawny repertuar operetkowo-wodewilowy o spektakle operowe z najwyższej półki.
Polska opera narodowa „Halka” Stanisława Moniuszki jest, jak wiadomo, jednym z fundamentalnych dzieł polskiego romantyzmu. To opowieść o miłości, o zdradzie i o jakże dramatycznych skutkach społecznych podziałów. Autor skomponował ją w dwóch wersjach: dwu- i czteroaktowej. W Lublinie zaprezentowana została ta pierwsza. Nowoczesna scenografia, udana reżyseria połączone z narodowym klimatem dzieła, stały się niezwykle interesującym mariażem klasyki i współczesnego spojrzenia.
Absolutnie nie pretenduję do miana znawcy sztuki operowej czy w ogóle artystycznej. Ale jako zupełnie przeciętny widz umiem docenić określone wartości. I chyba przede wszystkim zafascynowały mnie tańce góralskie w drugim akcie – ich choreografia, mistrzowskie wykonanie i pięknie brzmiąca muzyka orkiestry OL pod batutą Vincenta Kozlovsky’ego (szkoda, że muzyk ten używa anglosaskiej formy artystycznej swego imienia i nazwiska, a nie polskiej 🙁 ) sprawiły, że z zapartym tchem śledziłem mistrzowskie, a niekiedy wręcz ekwilibrystyczne, poczynania artystów-tancerzy na scenie. Podobnie i dźwięki majestatycznego polskiego tańca narodowego – mazura z I aktu sprawiały, że czułem głębokie wzruszenie. No i ta choć znana, to jednak zawsze miła uchu Polaka, aria Jontka „Szumią jodły na gór szczycie”… Cudowna!
Ale nie tylko tańce góralskie (w choreografii Iwony Runowskiej) stanowią o wartości lubelskiej premiery. Nietuzinkowa scenografia Marka Chowańca, pożytkująca możliwości techniczne sceny operowej lubelskiego Centrum Spotkania Kultur, zasługuje na naprawdę głęboki szacunek i uznanie. Ale jeszcze większe mój szacunek zdobyła praca Agaty Uchman i wykreowane przez nią dziesiątki kostiumów. Lecz jej osiągnięcie nie byłoby możliwe bez żmudnego, wykonywanego wręcz z jubilerską precyzją trudu osób zatrudnionych w pracowniach krawieckich. A stworzyły one podobno ponad 200 skomplikowanych kostiumów!
Bardzo ociepliły sceniczną atmosferę dzieci, które pojawiły się w II akcie. To takie bardzo naturalne, że przecież ci najmłodsi też byli w społeczności góralskiej, a więc i na lubelskich deskach operowych wystąpili również. Brawo za pomysł i jego realizację!
No i ta, wg mnie, przysłowiowa wisienka na torcie, czyli Aleksandra Łaska w tytułowej roli. Jak dla mnie, sopranistka ta śpiewała bardzo ładnie, ale nie umiem tego profesjonalnie ocenić. Natomiast wielkie uznanie moje zdobyła Pani Ola swą grą aktorską. Mowa ciała – którą w przeciwieństwie do śpiewu umiem ocenić – tej artystki stała naprawdę na najwyższym poziomie. A scena w II akcie, gdy zdenerwowana, wzruszona i targana emocjami Halka trzyma w ręku wianek ściągnięty z głowy, nie bardzo wiedząc, co z nim uczynić – to naprawdę mistrzostwo!
Przed całym Zespołem Opery Lubelskiej chylę czoła i składam głębokie chapeau bas! Dziękuję Dyrekcji za pomysł danego projektu, Artystom za jego sceniczną realizację, Pracownikom obsługi za realizację techniczną. Życzę wszystkim Wam, moi Drodzy, dalszych sukcesów.
Janusz, Ty podły człowieku…
Piątkowy wieczór w Operze Lubelskiej zapamiętam na długo, a to za sprawą premiery moniuszkowskiej „Halki” w reżyserii Jarosława Kiliana. Prawdziwi, charakterni bohaterowie, ich wielkie dramaty, przepiękne kostiumy Agaty Uchman, scenografia autorstwa Marka Chowańca, choreografia Iwony Runowskiej i ta przejmująca muzyka orkiestry pod batutą Vincenta Kozlovsky`ego. Te wszystkie elementy stworzyły przepyszne operowe danie. „Halka” to doskonałe połączenie polskiej kultury i historii ze współczesną wrażliwością. Główna bohaterka – w tej roli Aleksandra Łaska – od pierwszych chwil na scenie wzbudza wielką sympatię, która miesza się ze współczuciem z powodu nieszczęśliwej miłości. Podły Janusz – bawidamek, rozpustnik i koniunkturalista – igra z uczuciem prostej dziewczyny. I wreszcie ten trzeci, ślepo zakochany Jontek, „który nie ma żalu do nikogo, jeno do ciebie, niebogo!”…
„Halka”, gorąco polecam!
Remigiusz Małecki
To był wyjątkowo dobrze spędzony czas w operze! Piękny spektakl, fantastyczni artyści. Trochę baliśmy się z Żoną czy nie będzie powtórki z „Tosci”, na której wynudziliśmy się za wszystkie czasy. Na szczęście magia „Halki” i geniuszu Moniuszki zadziałały w całej krasie! Fantastyczni soliści (poza małymi wyjątkami – Janusz trochę za sztywny, ale bronił się głosem i Dziemba, którego albo nie rozumieliśmy albo nie słyszeliśmy), cudowni tancerze, skromna ale efektowna scenografia i zachwycające stroje. Naprawdę było pięknie! Warto zobaczyć spektakl, naprawdę warto!