Tym razem Andrzej Kalinowski zabiera nas znacznie bliżej niż to ma w zwyczaju robić (zakładka „Uroki świata”) – dzieli się z nami swoim zwierzyńcem. Wszystkie zdjęcia zostały wykonane w jego otoczeniu, blisko domu w Krakowie…
Ptaki same do mnie przylatują, konkretnie na stary orzech i drzewo wiśni bonieckiej (to bardzo gościnne miejsca dla ptaków). Także nie latam z aparatem jak zakręcony ornitolog, nie zadaje sobie za wiele trudu, może tylko poza kosztami karmy, które wynoszą ok. 500 zł rocznie. Mam już swoje spostrzeżenia jakie ptaki latają nad Krakowem. Mogę też powiedzieć, że są bardzo inteligentne. Latają w grupach i są bardzo zgodne podczas ich karmienia, z wyjątkiem dzięcioła, który czuje, że go hołubię, otaczam szczególną troską i on całą zgraje ptaków „ustawia do szeregu” dbając przede wszystkim o siebie.
Andrzej zauważa, że przy większych zmianach pogody – śnieg, zawieja, ptaki są wobec siebie jeszcze bardziej solidarne. Nawet wróblo-łowczy krogulec siedzi na jednej gałęzi z mazurkiem czy kowalikiem i wcinają z wielkim apetytem z jednego pojemika, co jest zabawne i pouczające. Czasami obserwuje naprawde niecodzienne zachowania i aparatem udaje mi się je uwiecznić. Na przykład taka sytuacja, że jak o godz. 9:00 rano nie wystawię karmy w karmku na orzechu to ptaki zaczynają trzepotać skrzydłami i walić dziobami w okana! Poza tym po pierwszych przymrozkach, tak w okolicach pażdziernika i listopada wszyscy Andrzeja podopieczni meldują się na orzechu i nie są to bynajmniej tylko ptaki. Jest też wiewiórka, którą nazywa Rudą Lady, jest dzięcioł Anatol, a ostatio pojawiły się też susły… Wszystkie dają znać Andrzejowi, że już pora zacząć dokarmianie.
Ale jak tylko słońce jest już wyżej i nie ma śniegu ani mrozu to wszystkiie robią fyr fyr i do zobaczenia za rok. Ty razem miałem kilku nowych podopiecznych. Pojawiły się: krogulec, raniuszek i bażant złocisty. Warto zauważyć, że ja mieszkam w takiej części Krakowa -stara Nowa Huta, gdzie nie ma dużego natężenia ruchu ani samochodów ani ludzi. Mieszkam nad rzeką Dłubnią i takim 60-letnim zalewem rekreacyjnym. Także tu jest dużo wody i drzew, warunki do życia i wypoczynku idealne. Cisza i spokój, zielono wiosna i latem, a w zimie biały puch się ściele wkoło. Raj dla ludzi i dla zwierząt”
Dodam jeszcze, że Andrzej jako wielki miłośnik zwierząt, od zawsze ma w swoim otoczeniu koty i psy, zagladają do nigo też jeżyki i inne zwierzaczki, których zdjęciami dzieli się z nami.
Cudowne! Przyroda jest fantastyczna, zwierzęta urocze, tylko mam wrażenie, że w naszym świecie coraz mniej się człowiek z nimi liczy. To jest smutne. Ale cieszę się, że są tacy jak Pan Andrzej, którzy swoim aparatem wyłapują to co najpiękniejsze w przyrodzie. Pozdrawiam serdecznie!