Mirosław Breguła – wokalista, gitarzysta, kompozytor – o sobie, duecie Universe i swoich planach solowych…
O czym marzyłeś w dzieciństwie?
– Rysowałem statki, foki i tym podobne, bo chciałem być marynarzem. Wszyscy w rodzinie byli przekonani, że nim kiedyś zostanę.
Skąd zainteresowanie muzyką?
– Gdy miałem dziewięć lat mój dziadek, u którego się wychowywałem, doszedł do wniosku, że mam talent. Nauczył mnie masy niemieckich piosenek, a że jestem ze Śląska, to były one idealnym materiałem na środowe przedstawienia w Klubie Emerytów w Chorzowie. Takim oto sposobem Miruś Breguła lat dziewięć stal się cudownym dzieckiem Chorzowa śpiewającym niemieckie „szlagry” typu: „Wenn du noch eine Mutter hast” albo „Ich baue dir ein Schloss”. To było moje pierwsze zetknięcie z muzyką estradową, uważam je za bardzo fajne doświadczenie.
Jak doszło do twojego spotkania z Heńkiem, do powstania Universe?
– Przeczytałem w pewnej gazecie, że tworzy się w Katowicach Studio Piosenki. Pojechałem tam z czystej ciekawości, bo miałem już wtedy kilka swoich kompozycji. Tak samo zrobił Heniek; zwolnił się z pracy i przyjechał. Podobnie zrobili inni. Na miejscu każdy prezentował to, co umiał, niekoniecznie własny dorobek, np. ktoś śpiewał Niemena. Wtedy poznałem Heńka i od tego momentu, dokładnie 13 października 1981 roku, postanowiliśmy, że będziemy ze sobą grać. Już następnego dnia przystąpiliśmy do tworzenia wspólnych rzeczy.
Dlaczego Universe?
– Była kiedyś, jest nadal, piękna piosenka Johna Lennona -„Across the Universe”.
Czy mam rozumieć, że ta nazwa odzwierciedla waszą fascynację twórczością Lennona, The Beatles?
– Na pewno tak. Powiem nieskromnie, że ja Heńka zaszczepiłem Beatlesami, uważałem i wciąż tak myślę, że są najlepsi na świecie.
Jako nieliczni z lat osiemdziesiątych przetrwaliście na polskiej scenie muzycznej, macie swoich fanów, nagrywacie nowe rzeczy, koncertujecie bardzo dużo, również za granicą m.in. w Stanach Zjednoczonych…
– W Stanach byliśmy czterokrotnie ale zawsze jako „wagonik”, a nie „lokomotywa” danej imprezy i co ciekawe – zawsze ten wagonik miał bisy i czasem sprzedawał dużo więcej płyt i kaset niż lokomotywa. Tam jest po prostu bardzo wdzięczna publiczność. Lubię grać za granicą, lubię też grać w Polsce i bardzo mnie cieszy to, że skończył się okres, kiedy graliśmy tylko i wyłącznie na Śląsku, bo było tak pomiędzy 1995 a 98 rokiem.
Wasza prawdziwa przygoda z muzyką zaczęła się w Opolu w 1983 roku
– Tak, bo otrzymaliśmy wtedy nagrodę za „Mr. Lennona”, i od tego czasu datujemy początek Universe.
Macie na koncie cztery nagrody w Opolu, dwie w Sopocie…
– Tak się złożyło, że nasze piosenki zdobyły nagrody przeróżne w Opolu. Na festiwalu w Sopocie, w 1992 roku firma Marantz przyznała nam nagrodę za najlepsze brzmienie zespołu, to naprawdę było coś miłego. Równie miłą była nagroda od firmy Harleguin za najpiękniejszą piosenkę o miłości – „Nie wiem czy to miłość”.
Twórczość Universe dzielisz na dwa etapy?
– Pierwszy pomiędzy rokiem 1983 („Lennon”) a 1987 („Tacy byliśmy”) – wtedy Universe śpiewał fajne piosenki. Ja sam byłem za młody aby napisać o czymś tak naprawdę dla siebie ważnym, i kto wie, czy to nie było powodem tak wielkiego powodzenia tych piosenek. Dwie były od serduszka” „Mr. Lennon”, bo to moja wielka miłość muzyczna, i „Blues o wpół do piątej rano”. Z pisaniem tekstów do reszty piosenek miałem spore kłopoty. Z pomocą przyszli nam wspaniali tekściarze tacy jak Jacek Skubikowski czy Bogdan Olewicz, którego do dzisiaj bardzo mile wspominam, bo to on właśnie otworzył mi mnóstwo klapek i pokazał, w jaki prosty sposób można w tekstach przekazywać swoje myśli czy spostrzeżenia.
Drugi etap to okres kiedy na rynku nagle pojawiło się wiele firm fonograficznych i wreszcie padła propozycja wydania dwóch naszych pierwszych płyt jednocześnie – pierwsza miała być zbiorem wszystkich starych hitów Universe, druga – zupełnie nowa. Wówczas zdecydowałem, że nowe piosenki postaram się napisać od siebie, przeleję na papier wszystko to, co we mnie siedzi. Okazało się, że to całkiem dobry pomysł, bo ludzie którzy nas słuchali wcześniej, byli naszymi fanami, tak jak my wydorośleli, czego innego od nas oczekiwali.
Wtedy napisałeś piosenkę „Tyle chciałem ci dać”, którą potem zaśpiewałeś w duecie z Beatą Kozidrak…
– Ta piosenka czekała na swój debiut. Jako kompozycja długo leżała w szufladzie. Gdy dojrzałem do samego tekstu, zaproponowaliśmy Beacie wspólne śpiewanie, bo uważałem że tylko ona może ją ze mną zaśpiewać. Beata weszła do studia i zaśpiewała to tak wspaniale, w tak krótkim czasie, że sam byłem zaskoczony. To nie tylko jej profesjonalizm, to po prostu jest to, że ona naprawdę znakomicie wyczuła tę piosenkę i tak fajnie to wyszło z „serduszkiem”.
Nagraliście dziesięć płyt. Dwie ostatnie wyszły w ubiegłym roku
– „Złote ballady” to składanka starych piosenek plus cztery zupełnie nowe. Mogę ją polecić wszystkim tym, którzy wieczorami lubią sobie, tak po prostu, usiąść i posłuchać przyjemnej, nastrojowej muzyki. To naprawdę fajna płyta…
Najnowsza płyta nosi tytuł „Mr. Lennon” i pojawiła się w sklepach w grudniu ub. roku
– Jest to przełomowa płyta. Promuje ją „Mr. Lennon” nieco zmieniony, a teledysk miał premierę w Teleexpresie. Tytuł płyty – można powiedzieć jubileuszowy – to przypomnienie naszego przeboju, to dwadzieścia lat od śmierci Lennona, to również dwadzieścia lat istnienia Universe. Nie da się ukryć, że był to chwyt marketingowy firmy fonograficznej. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak, że zaczęliśmy i skończymy na Lennonie.
W dorobku Universe jest też piękna płyta świąteczna
– To był pierwszy materiał jaki Universe nagrał w całości. Kiedy spotkałem się z Heńkiem, on był człowiekiem czynnie działającym w oazie w Rudzie Śląskiej. Tam grał, śpiewał, komponował piosenki ku chwale Pana Boga. Kiedy zaśpiewał mi kilka swoich kompozycji, kilka swoich kolęd, byłem naprawdę zachwycony. Napisaliśmy potem kilka melodii i tekstów, dodaliśmy jeszcze kilka ogólnie znanych kolęd i wyszła wówczas tylko kaseta pt. „Maleńki Jezu” w dodatku z napisem „tylko do użytku wewnątrzkościelnego”. To były czasy głębokiej komuny i tylko pod takim hasłem można było coś takiego wydać. Z czasem wydaliśmy płytę, którą wszystkim gorąco polecam. Na Śląsku nasze kolędy śpiewane są w kościołach…
Wiem, że wkrótce pojawi się twoja płyta solowa
– 12 lutego wszedłem do studia i w połowie marca kończę prace nad swoja płytą. Mam nadzieję, że uda mi się wystąpić w Opolu na konkursie „Premier”.
Czym zaskoczysz na swojej płycie?
– Ja nawet niekoniecznie chcę zaskoczyć, to jest po prostu ten mój tor, który zawsze próbowałem przemycać na płytach Universe. Teraz bez żadnych oporów zaproponuję Państwu coś, co naprawdę we mnie siedzi na tym drugim dnie. Są to czasem piosenki bardzo ciemne w swojej formie, czasem piosenki – powiedziałbym – wręcz bezczelne.
Co masz na myśli mówiąc ciemne piosenki?
– Są takie pewne strony, które ludzie starają się ukryć; cechą każdej myślącej istoty jest to, aby przedstawiać się ogółowi z jak najlepszej strony. Sam nosze maskę i próbuję ją pokazywać w jak największym gronie, ale może ta maska tak naprawdę nie jest potrzebna? Mam w sobie uczucia dobre ale zdarzają się mi się tez przeróżne grzeszne myśli, po prostu ciemna jakaś strona, która mnie kusi i nic na to nie poradzę, że przelewa się to na papier czy też przeradza w jakieś kompozycje. Czy musi być tak, że ja – dotychczas taki grzeczny – mam trzymać ten wizerunek do końca życia? Być może, ale od tego będzie Universe. Dlatego moje formy niekoniecznie zawsze będą piosenkowe, chociaż w dużej mierze są. Najważniejsze dla mnie jest, że ludzie z mojego zespołu tez bardzo dobrze się w tym czują i wiem, że to nie jest tylko tak, że ja sobie coś wymyśliłem. Chłopcy wnoszą tez coś do tej muzyki i piękne jest to, że oni mają ochotę ze mną współpracować, a nie tylko odgrywać to, co ja narzucam.
W jakim kierunku podążać będzie Mirek Breguła? Czy to będzie ostrzejsza gra, coś w kierunku rocka?
– Właśnie wcale nie musi to być ostrzejsze, to może być piekielnie delikatna melodia, bo też takie są w moim programie, przy czym jest to do bólu szczere i pisane bez żadnych hamulców.
Pracujecie nad materiałem na nową płytę Universe
– Tak. Universe jest nadal dla mnie numerem jeden, choć uczuciowo jestem teraz bardzo przy swoim solowym dorobku.
Czy czujesz się człowiekiem spełnionym, szczęśliwym?
– Chyba tak. Prywatnie jestem jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie, mam dwóch wspaniałych synów, strasznie zazdrosna ale cudowna żonę, mam gdzie mieszkać, robię to, co lubię i jeszcze mi za to płacą, wiec nie może być lepszej sytuacji.
Czego życzysz innym?
– Wielu rzeczy. Po pierwsze – żeby kochali i byli kochani, to jest cudowna rzecz, bez której naprawdę jest ciężko; po drugie – spokojnego życia, spełnienia swoich wizji, swoich pomysłów. Życzę wszystkiego dobrego i wszystkich serdecznie pozdrawiam.
/rozmowę z Mirkiem przeprowadziłam w 2000 roku, została wyemitowana w Radio Plus Lublin, w programie "Wieczór z Muzą"/
(*) Najpiękniejszy głos polskiej muzyki, niedoceniony, taki był tylko jeden i więcej nie będzie . On tworzył muzykę z pasji, a nie dla pieniędzy i to go wyróżniało spośród innych… UNIKAT.
Ewcia, to jest jeden z moich ukochanych wpisów i wywiadów <3
Uwielbiam wracać do tego wpisu chociaż znam go chyba już prawie na pamięć 🙂
A w dodatku zrobiłaś mi niesamowitą niespodziankę dodając do tego wpisu moje ukochane teledyski 🙂
Ogromnie Ci za to dziękuję <3
Za każdym razem kiedy to czytam ogarnia mnie rozpacz i żal że już nigdy nie zobaczę tego ciepłego uśmiechu Mirka.Ale dopóki jest w naszych sercach to żyje.Zostawił cudowną,delikatną twórczość odzwierciedlającą Jego samego.Taki był jak Jego piosenki-wrażliwy,ciepły…ulotny,nieodgadniony do końca.
Ja i Ela Kin z Katowic myślimy o Mirku
Uwielbiałam za dziecka. Uwielbiam do dziś💖💗💗💗. MamKasete z jego autografem od taty który był na koncercie BEZCENNA 💓💓💓
Cudowny czlowiek na scenie, poza nia pewnie tez. Kazdy ma swoja ciemniejszą stronę…
Piosenki ponadczasowe, glos diament…
Solowa płyta przepiękna… przykro, że już więcej nie będzie
Mirek jestes najlepszy. KOCHAMY CIE, PRAWDZIWA GWIAZDA
Charyzmatyczny głos. Od ponad 20 lat to słucham :)))
Wspaniała postać 😍 Cudowny głos. Słucham do dziś jego utworów i jest mi smutno ze już go z nami nie ma 😢
Uwielbiam,smutno…Pamietam.
Wspaniały wywiad. Płyta solowa, według mnie, najlepsza. Totalnie mnie zaskoczył. „Mam strony złe i dobre, i lubię każdą z nich”- śpiewał w jednej ze swoich piosenek.
Płyta „Bahama yellow” to pogodna strona Mirosława Breguły, „Kto ci jeszcze wierzy”- mroczne oblicze.
Artysta totalny. Uwielbiam!
Pani Ewo, koniecznie muszę się wybrać do Lublina i odwiedzić Teatr Muzyczny.
Cieszę się, że znalazłam stronę, którą Pani tak wspaniale prowadzi.
Miejmy nadzieję, ze tan zły czas szybko minie i spotkamy się w Lublinie w Teatrze Muzycznym! Zapraszam! 🙂
Pozdrawiam Panią serdecznie. Jak tylko uwolnimy się od wirusa, natychmiast jadę do Lublina.
Piosenki wciąż są na liście przebojów wszechczasów w Kino Polska Muzyka. Słuchałam w niedzielę. Zryczałam się
PANI Ewo dlaczego jest tak mało o Mirku I jego twórczości?
To przykre i niestety prawdziwe. Mirek Breguła to bardzo niedoceniony Artysta 🙁
Jestem ze śląska i niedawno.. po rozmowie z mą siostrą wielką fanką Mirka coś mnie tkneło i przypomniało że byłem na jego jednym z ostatnim koncertów Piekary Śląskie lipiec 2017rok. Postanowiłem oświecić na jego grobie znicz w znak pamięci niezapomnianego wokalisty polskiej sceny.
Chciałabym cofnąć się w czasie i go uratować
Ja także!!
Tak bym chciała Panią poznać. to tak jakbym dotknęła Kochanego Mirka na zawsze pozostanie w moim sercu,jego głos. muzyka, twórczość tj.moja młodość byłam tam i On wtedy grał dla mnie, słucham Go codziennie. Też przyjadę do Teatru w Lublinie.
Pozdrawiam Asia D.
Zapraszam w sprzyjających kulturze okolicznościach! Pozdrawiam! 🙂
Cóż jeszcze mogę od siebie dodać. Mirosław B był jednym z najbardziej utalentowanych polskich piosenkarzy posiadającym niezwykły dystans do kariery zawodowej z jednej strony aczkolwiek muzyka była dla niego chyba najlepszym „przyjacielem”. Dawała mu poczucie bycia sobą, otwierania się i przeżywania tak istotnych emocji. Pokochałam bardzo jego osobowość i wrażliwość. Muzykalność także. Skomponowane przez niego melodie są unikatem.
Jaki prymitywny?Co ty człowieku bredzisz?Chyba trochę naiwny,te jego odpowiedzi na pytania hien dziennikarskich,typu Krzysztof Szewczyk i in.nie o twórczość i koncerty ale to,ile wypił i jak daleko jest uzależniony to było poniżej krytyki.Mirek przed nimi się spowaiadal,mógł pieśnią uderzyć w stół i przerwać rozmowę.Tak utalentowanemu człowiekowi należał się hold i uznanie.
Czasem mam wrażenie że ukradł ten tekst z moich myśli ale Mirek poprostu taki był ,szczery, naturalny w pewnym sensie prymitywny . Łezka się kręci że w taki sposób odchodzą dobrzy ludzie . Byłeś moim idolem dawales nadzieję a teraz jak w to wierzyć
W sobotę 7.sierpnia 2021 zwiedziłam Chorzów, poszłam na cmentarz do Mirka Breguły, zapaliłam czerwony znicz, położyłam piękną czerwoną różę, ucałowałam pomnik, modlitwa, zaduma i żal w sercu jeszcze większy że już Go nie ma. Spędziłam cudowną sobotę w Chorzowie śladami Mirka ciągle mi w duszy gra!!! i tak już zostanie, Pozdrawiam Asia Dase tel.695020686.
Taki kojący głos najpiękniejszy nr1 dla mnie niezapomniany i piosenki super…
Często zastanawiam się dlaczego odszedł? Czy był niedoceniany? Ludzie go uwielbiali słuchać i sluchają nadal. Jego głos potrafił przenikać w nas i czuło się gęsią skórkę. Był wyjątkowym człowiekiem. Utopił smutki w alkoholu i to może błąd jak to że odciął się od ludzi którzy chcieli mu pomóc. Pamiętam jego ostatni wywiad w telewizji. Tydzień przed śmiercią. Miał żal do ludzi, którzy nie chcieli promować jego muzyki. Już wtedy toczył w sobie wojnę. To było widać w jego oczach. Szkoda chłopaka.
jeśli nawet „wielcy” artyści , już nawet nie chcę pisać nazwiska na K. tego pana, chłopakiem gardzili, w tv wyśmiewano/wykpiwano jego utwór, to nie było to fajne, delikatnie mówiąc…
Ewa to był jeden z najlepszych polskich zespołów, z genialnym wokalista zawsze będzie w mojej pamięci i słucha jego piosenek które są inspiracją do moich które pisze. Dzięki nim i chłopcom z placu brani założyłem swój zespół. ŚWIETNY FACET
Witam, A Mirek śpiewał,, Ja Taki Fajny Gość,,Kochamy i słuchamy
Pozdrawiam Asia D.
W dalszym ciągu słucham jego piosenek. Przeczytałam juz chyba prawie wszystkie wiadomosci w internecie na temat Universe. Przeczytalam książki Henia Czicha. Obejzałam kilka razy film „Choroba uczuć” I nie mogę nigdzie znaleźć dowodow czy jakichkolwiek informacji, ze Heniek był takim oddanym przyjacielem Mirka jak o tym zawsze mówi. I jakoś tak do konca nie wierzę w tą przyjaźń.
Mam podobne przemyślenia.
kurczę, a ja w Mirka wypowiedziach, czułam, że Heniek był wsparciem, może się mylę, ale też już tyle tego wszystkiego obejrzałam i wysłuchałam, że nie chce mi się wierzyć w takie ohydne plotki, fajnie się zawsze do niego zwracał… dwadzieścia lat ponad razem więc nie mogło być źle
Bardzo przyjemny wywiad, miło poczytać o wspaniałym artyście. Piękny miał głos, wnętrze, charyzmę miał jak nikt, obłędne spojrzenie, jak śpiewał, to całym sobą, w tekstach prawdziwy poeta, fenomenalny kompozytor, aranżacje niezwykłe, generalnie Universe, czyli duet to kosmos podobnie jak jego solowa płyta i projekty poboczne (utwory których nie ma na płytach), dobrze że Mirek tyle dobra zostawił po sobie.
Śpiewam do dziś Jego piosenki 🖤💔
„Johnny,woła Cię świat, wołam Cię ja”😩🎶
Tyle lat już minęło od jego śmierci,a ja ciągle wracam do jego piosenek,są dla mnie lekiem na wszystko.Szkoda Mirku,że nie ma Ciebie już, łzy same płyną.
Codziennie od lat słucham Go. Do tej pory nie pojawił się na scenie taki wykonawca. Są tylko ci co tworzą dla kasy i pod publikę
…..ja zawsze najbardziej lubiłem : „przez ciebie głupia żabo nie chcę mi się żyć” 🎶