Zimno, ponuro za oknem, deszcz, wiatr – taka pogoda nie nastraja zbyt optymistycznie i nie dodaje energii. Ale jak jest ciepło i duszno, to też niedobrze. Za to burza wzbudza nieuzasadniony niepokój. Nie mówiąc już o bólu głowy, rwaniu w kościach i problemach z sercem. Meteopatia to powszechna przypadłość, ale czy nie jest tylko wyolbrzymianiem zwykłych dolegliwości?
Kim jest meteopata?
Meteopata to osoba, która skarży się na różne dolegliwości w związku ze zmianami pogody. Nierzadko też wyczuwa owe zmiany wcześniej. Dolegliwości są najczęściej fizyczne, takie jak ból głowy, mięśni, kości, ale też problemy z ciśnieniem, nierówna praca serca, duszności, objawy podobne do przeziębienia, zawroty głowy… Można by długo wymieniać.
Co ciekawe, Polacy wydają się szczególnie wrażliwi na zmiany pogody (częste w naszym klimacie), ale jednocześnie trudniej je znoszą mieszkańcy dużych miast.
Meteopatia a samopoczucie psychiczne
Pogoda może wpływać na kondycję psychiczną. Sezon jesienno-zimowy sprzyja depresji, nie tylko z powodu zimna, szarugi i braku światła. W tym czasie mamy też mniejsze możliwości spędzania czasu na świeżym powietrzu i uprawiania sportu, co może powodować znużenie, irytację i przygnębienie.
Meteopaci potrafią być jednak jeszcze bardziej wrażliwi. Zmiany pogody wywołują w nich niepokój, stają się nerwowi, nie tylko w ponurym listopadzie, ale i pod wpływem letnich burzowych zrywów. Choć niekiedy może wydawać się, że usprawiedliwiania wszystkiego pogodą może być tylko sposobem na pielęgnowanie dolegliwości.
Jak radzić sobie z objawami?
Objawy meteopatii można próbować łagodzić. Niektórzy już wcześniej są przygotowani na zmiany pogody. Ponoć pomocne może być suplementowanie niektórych składników lub odpowiednie dostosowanie diety. Kiedy dni są krótkie, niektórzy wyposażają się w specjalne lampy antydepresyjne imitujące światło słoneczne.
Najrozsądniej jest na pewno zadbać o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne w czasie, kiedy z powodu pogody możemy poczuć się gorzej. Wysypiać się, właściwie odżywiać i być może nie koncentrować za bardzo na negatywnych skutkach działania aury, by nie pielęgnować w sobie jednocześnie… hipochondrii.
Alan Sobkowicz 📸 Piotr Jaruga Fotografia
Chyba jestem przedstawicielem tego „gatunku” 😉