22 i 23 marca 2019 r. odbyły się premierowe pokazy najnowszej produkcji Teatru Muzycznego w Lublinie – „Krainy Uśmiechu” Franza Lehára. Historia miłości Lizy Lichenfelds i księcia Su-Czonga oraz księżniczki Mi i porucznika Gustawa von Pottensteina zachwyciła widzów.
„Kraina Uśmiechu” to najważniejsza premiera tego sezonu artystycznego, nad którą patronat objęli Marszałek Województwa Lubelskiego – Jarosław Stawiarski oraz Konsul Republiki Austrii w Lublinie – Piotr Majchrzak
🎤🖊
„’Kraina uśmiechu” zachwyca reżyserią i scenografią. Wzrusza jako opowieść miłosna, a jednocześnie bawi. Wspaniała gra aktorska połączona z przepięknie i profesjonalnie wykonanymi ariami i duetami sprawiają, że operetka ta na długo zapadnie Państwu w pamięć” – poleca Beata Stepaniuk-Kusmierzak – Zastępca Prezydenta ds. Kultury, Sportu i Partycypacji.
„Różnie wiodło się w ostatnich latach Teatrowi Muzycznemu w Lublinie. Najnowsza premiera każe jednak sądzić, że momenty kryzysu zespół ma już wreszcie za sobą. „Kraina uśmiechu” w reżyserii Joanny Lewickiej ma w sobie wszystko, czego należałoby oczekiwać od dobrej operetki – od świetnie zaśpiewanych partii (m.in. rewelacyjni Anna Barska i Sławomir Naborczyk), po doskonały humor. Słowa uznania należą się Marcie Góźdź Elbruzdzie, która odpowiadała za kostiumy i scenografię. Chiny w jej wykonaniu to jeden z piękniejszych obrazów, jakie kiedykolwiek widziałem w teatrze. Z ogromną przyjemnością ogląda się też tancerzy, świetnie odnajdujących się na scenie w azjatyckich realiach. Ale największe brawa powinniśmy bić Joannie Lewickiej. Reżyserka, która do tej pory nie miała styczności z teatrem muzycznym, przygotowała dla lublinian kawał porządnej sztuki” – powiedział Tomasz Kowalewicz z Gazety Wyborczej
„Piękno i wdzięk operetkowej muzyki oraz blask jej gwiazd i zawiłości operetkowych librett przyprawionych odrobiną humoru zachwyca mnie od młodzieńczych lat. Ten gatunek sztuki towarzyszy mi bez przerwy bez względu na to, gdzie Teatr Muzyczny w swej historii miał swoją siedzibę, czy w Domu Oficera, czy w Domu Kultury Kolejarza czy na Majdanku. Dzisiaj mając godziwe warunki funkcjonowania we własnej siedzibie obok CSK i Filharmonii możemy podziwiać w Lublinie dynamiczny rozwój tej części kultury. Właśnie, kiedy otrzymałem zaproszenie na spektakl pt. „Kraina Uśmiechu” znakomitego twórcy węgierskiego kompozytora Lehara Ferenca ochoczo potwierdziliśmy rodzinnie swoją obecność na widowni Teatru Muzycznego na piątkowej premierze. Po raz pierwszy mogłem zauważyć kunszt znakomitej gry aktorskiej nowej obsady artystów młodych i dynamicznych dobranych perfekcyjnie przez p. dyr Kamilę Lendzion. Szczególnie dotyczy to koncertującego Sławomira Naborczyka – absolwenta Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. W podziw wprawia bardzo duży wysiłek strojów historycznych, choreografii zachowany rzetelnie pierwiastek historyczny, poszanowania kultury narodów oraz to wszystko, co twórca chciał przekazać tworząc ten gatunek sztuki” – takiego maila otrzymałam po premierze od Pana Tadeusza Rekiela – Prezesa Zarządu Otex S.A.
„Naprawdę mega spektakl ☀️ Czegoś takiego w Muzycznym jeszcze nie widziałam. Piękna filmowa reżyseria, wspaniała gra aktorska, cudowna scenografia i fantastyczne kostiumy. Świetne dialogi… Jestem oczarowana💚” – takiego sms-a otrzymałam od Małgorzaty Siennickiej – TVP 3 Lublin.
„Ewunia wspaniały spektakl, przepiękne kostiumy, cudowna scenografia, piękny świat operetki. Soliści cudowni, muzyka przepiękna. Dziękuje za wspaniały wieczór, dziękuję ❤️❤️❤️” – po premierze napisała Teresa Reszko – właścicielka Biura Nieruchomości „Factor”
Podobne opinie usłyszałam bezpośrednio od widzów, z którymi rozmawiałam w przerwach spektaklu i zaraz po. Sama jestem oczarowana tym, co zobaczyłam i obiema rękami podpisuję się pod słowami j.w. Wiele widziałam w Teatrze Muzycznym w Lublinie, niezwykłych emocji dostarczyły mi dotychczasowe produkcje, ale ten przewyższa moje dotychczasowe doznania, moje oczekiwania. Magia zagościła na scenie Teatru Muzycznego w Lublinie! Niewątpliwa w tym zasługa Dyrektor Kamili Lendzion, wspaniałych artystów, ale przede wszystkim znakomitego zespołu realizatorów:
Reżyseria: Joanna Lewicka
Kierownictwo muzyczne: Przemysław Fiugajski
Scenografia i kostiumy: Marta Góźdź Elbruzda
Choreografia: Zuzanna Dinter
Opieka literacka: Grzegorz Kondrasiuk
Asystent reżysera: Małgorzata Rapa
Kierownictwo chóru: Grzegorz Pecka
Kierownictwo baletu: Roman Kamiński Reżyseria świateł: Marcin Nogas
Twórcy tego magicznego spektaklu zostali nagrodzenie owacjami na stojąco! Zasłużonym brawom nie było końca! 👏 👏 👏
📸 Karolina Deptuś – Migawka KD
Wykonania odbywają się za zgodą wydawnictwa Josef Weinberger Ltd.
Libretto: Ludwig Herzer, Fritz Lohner
Muzyka: Franz Lehar
Przekład: Krystyna Chudowolska, Tadeusz Bursztynowicz, Lech Terpiłowski
Opis ze strony Teatru Muzycznego w Lublinie:
„Kraina uśmiechu” to romantyczna historia rozgrywająca się w egzotycznej scenerii. Liza zakochuje się w pięknym księciu Su-Czongu, i w jednej chwili podejmuje decyzję o wyjeździe do Chin i o poślubieniu swojego ukochanego. W ten sposób, pod romansowym konwencjonalnym kostiumem, pojawia się inny temat: spotkanie dwóch równorzędnych kultur – Zachodniej Europy i Chin, i próba dialogu pomiędzy nimi. To zapisany w libretcie ślad po autentycznej fascynacji Orientem, potęgą starej, wielkiej cywilizacji z jej osobnymi wartościami i zwyczajami. Ale ten metaforyczny, podwójny romans Europy i Chin – księcia Su-Czonga i Lizy Lichenfelds, oraz księżniczki Mi i porucznika Gustawa von Pottensteina – nie kończy się happy endem. Fascynacja zamienia się w gorzką wiedzę, różnice kulturowe i społeczne okazują się nieprzekraczalne, a marzenia o miłości i emancypacji – niemożliwe do zrealizowania ani w Chinach, ani w Europie. Orient okazuje się początkowo pięknym snem, który zmienia się w odzierający ze złudzeń koszmar. Liza i Gutek odjeżdżają, żegnani arią Su-Czonga. „Nie płacz, mała Mi”… „Uśmiech na ustach na dobre i złe”… Finał ujawnia ironiczny, pełen tragizmu sens tytułu tej późnej operetki z okresu tauberowskiego, trudnej do zakwalifikowania, spoglądającej w stronę opery.
A może jedynym prawdziwym miejscem w tym świecie jest więc Prater – świat wyobrażeń i tęsknoty za miłością?”
OBSADA: Liza: Anna Barska/Dorota Laskowiecka/Kamila Lendzion; Su-Czong: Jakub Gąska/Dawid Kwieciński/Sławomir Naborczyk; Hr. Gustaw von Pottenstein: Jakub Gąska/Łukasz Ratajczak; Mi, siostra Su-Czonga: Dorota Szostak-Gąska/Paulina Janczaruk; Czand: Andrzej Witlewski/Paweł Stanisław Wrona; Hr. Ferdynand Lichtenfels: Jarosław Cisowski/Paweł Stanisław Wrona; Baronowa: Małgorzata Rapa; Fini: Anna Barska/ Paulina Janczaruk/Dorota Szostak-Gąska; Franzi: Dorota Laskowiecka/Mariola Zagojska; Vally: Agnieszka Piekaroś-Padzińska; Toni: Agnieszka Kurkówna; Fu-Li, sekretarz Su-Czonga: Andrzej Witlewski/Paweł Maciałek; Eunuch: Maciej Markowski/Marcin Żychowski; Ambasador I: Jarosław Cisowski/Paweł Stanisław Wrona; Ambasador II: Maciej Markowski/Marcin Żychowski; Lokaj Hrabiego: Tomasz Głębocki; Mała Liza: Martyna Styś oraz Balet i Chór Teatru Muzycznego w Lublinie
📸
Jeszcze kilka zdjęć z niedzieli 24 marca. Lizę zagrała Dorota Laskowiecka, Su-Czonga – Dawid Kwieciński, Hr. Gustawa von Pottensteina Jakub Gąska, Mi – Paulina Janczaruk.
📸 Karolina Deptuś – Migawka KD
Bravo dla Wszystkich! 👏 Jesteście niesamowici! Bravo! Bravo! Bravo! 😍
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
Sponsorzy, Partnerzy i Patroni wydarzenia:
Po spektaklu zaproszeni goście uczestniczyli w uroczystym bankiecie. Panie: Anna Kamińska, Barbara Korczak, Agnieszka Kozak i Anna Dorota Kamińska z Koła Gospodyń Wiejskich Przybysławice, w strojach ludowych częstowały gości swoimi pysznymi specjałami wśród których były m.in. : słodko-ostra zupa chińska z kurczakiem, roladki a’la suhi z zielonego ogórka nadziewane sałatką krabową i carpaccio z czerwonego buraka. Wszystko palce lizać!
Piękny i pyszny tort, a także ciasteczka przygotowała Cukiernia Zbyszek
Firma Geomax – Najlepsze Krówki z Opola Lubelskiego przygotowała okazjonalne krówki 😋
O podniebienia gości zadbały firmy:
📸 Karolina Deptuś – Migawka KD
„Krainę Uśmiechu” trzeba zobaczyć i… Zakochać się w Muzycznym! 😍
Rewelacyjne zdjęcia 😘 A spektakl wyjątkowo urokliwy. Brawa dla wykonawców, realizatorów i dyrekcji teatru za trafny wybór 😍
Wybieram się w sobotę! Już nie mogę się doczekać!
„Kraina uśmiechu” przepięknie zrealizowana operetka, pełna symboliki oraz efektownych dekoracji scenicznych. Utalentowani soliści, którzy wcielają się w postać do końca, a przy tym są naturalni.
Gratuluję z serca całemu zespołowi Teatr Muzyczny w Lublinie. Doświadczenie tej magii teatru – uczucie niesamowite. Dziękuję Ci Ewo za tak piękną i owocną współpracę z Teatrem Muzycznym.
KGW PRZYBYSŁAWICE
Komentarz bardzo osobisty:
Dzięki „Krainie uśmiechu” wszedłem dwa razy do tej samej rzeki 🙂
Wieść niesie, że podobno niejaki pan Heraklit z Efezu, ten sam, który powiedział, że „wszystko płynie”, stwierdził innym razem, iż nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki… Ale chyba się mylił, gdyż mnie się udało! I to w miniony „zapiątek” (to taki słowiański odpowiednik anglosaskiego weekendu).
Przed prawie pół wiekiem pokochałem operetkę, czyli tę jakże urokliwą „podkasaną muzę”. I uczucie to okazało się miłością odwzajemnioną, trwałą i bardzo budującą. Stało się to za sprawą moich rodziców, którzy dbając o wszechstronne wykształcenie syna, nie tylko posyłali mnie na lekcje muzyki (w klasie fortepianu – finalnie u prof. Teresy Księskiej-Falger), ale pewnego czerwcowego dnia (chyba ok. roku 1968-1969), gdy kwitnące akacje zwiastowały rozpoczynające się niebawem wymarzone wakacje, mama z tatą zaprowadzili mnie do sali widowiskowej Państwowej Operetki w Lublinie. Mieściła się ona wtedy w Garnizonowym Klubie Oficerskim przy ul. Żwirki i Wigury. Sama scena nie była mi obca, gdyż w ramach popisów dziecięcych Ogniska Muzycznego wiele razy przychodziło mi na niej przeżywać własne zmagania z fortepianem.
Owego pamiętnego dnia Wystawiano „Krainę uśmiechu” węgierskiego mistrza Franciszka Lehara. Miałem wtedy może 10, może 12 lat. A historia nieszczęśliwej miłości wiedeńskiej arystokratki Lizy i chińskiego księcia Su Czonga zawładnęła moim sercem do tego stopnia, że wyprosiłem u Rodziców jeszcze kilka wizyt na tym samym spektaklu. Tym bardziej ich to dziwiło, że nie lubiłem np. oglądać dwa razy tego samego filmu, nie interesowało mnie drugie czytanie tej samej książki. A tu jednak chciałam być wśród ulubionych bohaterów po raz drugi, trzeci, czwarty…
Świetnie pamiętam, że najbardziej podobała mi się wtedy aktorka, grająca księżniczkę Mi. A melodią „Moja miłość, twoja miłość” byłem wręcz zachwycony. Wydaje mi się, że postać porucznika Gustawa von Pottensteina odtwarzał wówczas pan Marian Josicz, z którym po latach przyszło mi mieszkać w niedalekim sąsiedztwie.
Od tamtych dni minęło chyba 50 lat, upłynęło mnóstwo wody we wszystkich rzekach. A kilka dni temu, gdy z żoną udaliśmy się do naszego Teatru Muzycznego na „Krainę uśmiechu”, znów dzięki lubelskim artystom, przed którymi chylę czoła, wszedłem do tej samej wody, zanurzając się w świat niezapomnianych arii i melodii operetkowych. „Twoim jest serce me”, „Moja miłość, twoja miłość” czy „Uśmiech na ustach na dobre i złe” – od lat dźwięczą w mych uszach. I naprawdę nie zapomniałem ich – właśnie tych trzech! I znów poczułem się jak wtedy, gdy zaczynałem swą przygodę z operetką… I choć czas nieubłaganie płynie, zaciera szczegóły, to jednak do „Krainy uśmiechu” wszedłem ponownie prawie w tej samej przestrzeni. No bo jakże stosunkowo blisko zlokalizowana jest dzisiejsza nasza lubelska Operetka od tamtej sprzed lat. Jakby tuż za rogiem, na sąsiedniej ulicy…
Bajeczna, porywająca scenografia, nietuzinkowe kostiumy, urokliwa gra całego zespołu artystycznego i orkiestry pod dyrekcją maestra, świetne układy taneczne… Największym majstersztykiem dla mnie był kontrast pomiędzy raczej ascetycznym scenograficznie aktem I a feerią barw, dźwięków, ruchu, rekwizytów w akcie II. Dłonie same składały się do braw, a usta do okrzyków zachwytu. Nie wiem, kogo wyróżnić: czy reżysera, czy scenografa, czy poszczególnych aktorów, tancerzy, chórzystów, maestra i jego orkiestrę? Ale także krawców, dekoratorów, inspicjentów, pracowników administracji…? Wszyscy zasługujecie, Państwo, na najwyższe uznanie, na szacunek. I pozwólcie, proszę, że słowa swego zachwytu wraz z życzeniami kolejnych sukcesów złożę na ręce Waszej Pani Dyrektor Kamili Lendzion. Wraz z żoną chylimy swe czoła. Chapeau bas!
Chyba to jest hit…! 🙂
PS. Dziękuję, Pani Ewo, za dotychczasową współpracę i możliwość niezapomnianych wzruszeń 🙂
Dopiero przeczytałam ten komentarz. Z całego serca dziękuję Panu za
miłe słowa. Bardzo tęsknię za tym spektaklem i tak jakoś ciepło się na sercu zrobiło po przeczytaniu Pana opowieści. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Piękny spektakl❤️