Książka „Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach” – Amy Schumer trafiła w moje ręce jakiś czas temu – wygrałam ją w konkursie organizowanym przez portal KobietaXL. Reklamowana jako ” książka rozbawiająca Czytelników do łez” mnie raczej zadziwiła niż rozbawiła…
Autorka książki – Amy Schumer to amerykańska aktorka komediowa specjalizującą się w stand-upie – komediowym monologu wygłaszanym przed publicznością. Jest też scenarzystką, reżyserką i producentką. Ma na swoim koncie nagrodę Emmy. Znalazła się w 100. wpływowych kobiet magazynu Time. Nazywana w Hollywood „aktorką z jajami” nie boi się mówić o trudnych sprawach i zdecydowanie walczy o prawa dla kobiet! . Pierwszy raz zobaczyłam ją w akcji w komedii „Jestem taka piękna”, która premierę w Polsce miała w czerwcu ubiegłego roku. Byłam pod wrażeniem. Fantastyczna komedia z fajnym przesłaniem – Uwierz w siebie i swoje możliwości. Włącz myślenie pozytywne i uwierz, że o twojej wartości nie decyduje twoja uroda, twój rozmiar, ani twój ubiór, ani grubość twojego portfela! Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to kim jest!
Po przeczytaniu książki „Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach” nadal jestem pod wrażeniem osoby Amy Schumer, która opisuje swoje życie, a w zasadzie całkowicie się obnaża przed czytelnikiem. Na samym początku pisze „List otwarty do mojej waginy”, w którym szczera do bólu wyznaje: „naraziłam cię na wiele trudnych doświadczeń… W miarę upływu lat robiłam, co w mojej mocy, aby odwiedzali cię wyłącznie ludzie mili. Chyba zrobiłam też swoje, żebyś pozostawała zdrowa. Wiem, że czasami pozwalałam wchodzić w ciebie bez prezerwatywy, ale na swoją obronę powiem, że tak jest przyjemniej i że były to tylko te osoby, z którymi chodziłam i którym ufałam. No cóż, większość z nich…”
Zadziwiająco szczera Amy opowiada o swoim życiu, o tym jak straciła dziewictwo, o facecie na jedną noc, o kochankach wśród których byli znani sportowcy i muzycy /nie zdradza ich nazwisk/. Przyznaje, że była ofiarą przemocy w związku, którego o mały włos nie przypłaciła życiem. Amy z detalami opowiada o najbliższych, np. o matce, która rozbiła rodzinę jej przyjaciółki, a tym samym zniszczyła jej wieloletnią przyjaźń. Dużo miejsca poświęca też choremu ojcu. Przytacza fragmenty swoich pamiętników, które pisała już jako nastolatka i sama zauważa jak bardzo się zmieniło jej postrzeganie świata. Opisuje też niełatwą drogę przebicia się w świecie stand-upu, gdzie prym wiodą mężczyźni, pisze o blaskach i cieniach popularności. Wspomina dwie młode dziewczyny – Mayci Breaux i Jillian Johnson, zastrzelone podczas seansu komedii romantycznej „Wykolejona”, do której Amy napisała scenariusz i w której zagrała główną rolę. Ta tragedia sprawiła, że Amy zasiliła szeregi Everytown – ruchu zrzeszającego Amerykanów podejmujących wysiłki, aby ukrócić handel bronią, a tym samym zwiększyć poczucie społecznego bezpieczeństwa. Książkę kończą wytyczne odnośnie pogrzebu Amy, bo ona już dokładnie wie jak jej pogrzeb ma wyglądać, kto ma na nim być, a kto ma zakaz wstępu, jaka muzyka ma towarzyszyć całemu wydarzeniu, co ma być podane do jedzenia i picia…
Książka „Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach” z pewnością nie znajdzie się w kręgu moich ulubionych lektur, do których chętnie kiedyś powrócę. Szczerze przyznaję, że czytałam ją i odkładałam, bo byłam wręcz zszokowana szczerością autorki. Przed światem nie powinno się aż tak obnażać, podawać z detalami co, z kim i jak. Odrobina intymności jest wskazana każdemu i niektóre informacje wypadałoby zachować tylko dla siebie. Chyba nie jestem osamotniona w takim myśleniu? A może jestem niedzisiejsza? Może to normalne? Dla mnie jednak nie. Wiele treści na pewno zdradzało bohaterów, po których Amy „jechała” nie ukrywając najdrobniejszych szczegółów i zapewne „ludzie z kręgów” wiedzą lub domyślają się o kogo chodzi. W niektórych przypadkach było to wręcz niesmaczne…
Książka jest na pewno wyjątkowa biorąc pod uwagę szczerość i obnażenie się Amy przed czytelnikiem. Autorka porusza też bardzo istotne tematy jak przemoc w związku czy swobodny dostęp do broni. Podobnie jak komedia „Jestem taka piękna” zawiera również fajne przesłanie: Zaakceptuj siebie, nie trać czasu na smutki, bo życie jest krótkie – wykorzystaj go w pełni!
Z tym akurat się zgadzam, a Wy?
To już wiem od jakiej lektury zacząć nowy rok książką! 😉