Tym razem za sprawą Leszka Mikruta zabieram Was do Grecji – państwa położonego w południowo-wschodniej części Europy, na południowym krańcu Półwyspu Bałkańskiego, które jest doskonałym miejscem na udane wakacje.
Wakacje w Grecji cieszą się dużą popularnością wśród turystów, na co niewątpliwy wpływ mają: śródziemnomorski klimat, przepyszna kuchnia i masa różnorodnych atrakcji, które zapwenia ojczyzna mitycznych bogów.
Jak wyjątkowy jest to kraj miałam okazję dowiedzieć się „Ze wspomnień star(sz)ego belfra”, które Leszek Mikrut publikuje na swoim profilu facebookowym. Są to niezwykle ciekawe opowieści…
„Hellada… – moje zauroczenie
Po raz pierwszy moja stopa na greckiej ziemi stanęła pod koniec września 1986 r. Prowadziłem wówczas tramping studencki po Grecji kontynentalnej i po Peloponezie. Aksamitne lato – nie upalne, ale bardzo jeszcze ciepłe, połączone z obfitością dojrzewających już wtedy owoców, a przede wszystkim z helleńskimi zabytkami (czyli w większości z ruinami, które od razu polubiłem), smakowitością kuchni śródziemnomorskiej, z tamtejszą muzyką i atmosfer sprawiły, że wciąż odwiedzam ten rejon Starego Kontynentu, wciąż odkrywając w nim coś nowego…
Nie pamiętam już, ile razy odwiedzałem Grecję, jej miasta i wioski, wyspy, zabytki i różnorodne zakątki. Poznałem wielu Greków i wiele Greczynek, bywałem w różnorodnych sytuacjach (nawet przeżyłem trzęsienie ziemi w pobliżu Kalamaty). Ale zawsze ten kraj mnie czymś nowym zaskakuje.
Dziś na przykład, podczas zwiedzania Aten odkryłem, że na Akropolu może nie być tłumów turystów! Przyzwyczajony jestem, że trzeba się tam przeciskać, zdjęcia wykonywać szybko, aby ktoś nie wszedł w obiektyw. No i ten zawsze słoneczny żar lejący się z nieba… Gdy stałem ostatni pod Partenonem (lipiec ubiegłego roku), to było tu ponad 40 st. C. A dziś… – zaledwie 18 st. C.
Zobaczyłem, że w Grecji może być zielona trawa, a nie zawsze spalone słońcem siano…, że może wiać orzeźwiający zefirek, a nie jakieś saharyjskie sirocco. Grecja o tej porze roku jest jeszcze inna niż te jej kuzynki Grecje, które znałem do tej pory…
I jeszcze jedna sprawa: wielu przewodników (a w zasadzie przewodniczek) pojawiło się w przeciągu tych już prawie 40 lat na helleńskiej ziemi do obsługi poszczególnych moich grup turystycznych. Mam więc dość obfite doświadczenie w tej materii i skalę porównawczą. Raczej nie narzekałem nigdy na poziom i jakość obsługi. Ale dziś moja belferska szczęka sama mi wiele razy opadała, gdy słuchałem przecudnej narracji dziewczyny ze Śląska rodem, ale mocnymi więzami od lat połączonej już z Grecją. Oksana Wioska White Blue fantastycznie opowiadała nam najpierw o Stadionie Panatenajskim, potem o Parlamencie i tradycyjnej zmianie warty pod nim, o Łuku Hadriana, o Aleksandrze Wielkim i jego epoce, o Ogrodach Narodowych, później odbyła z nami spacer po Akropolu, zaprowadziła nas na Areopag, oprowadziła po obydwu Agorach – Rzymskiej i Greckiej, po Place. A w końcu poprzez Kanał Koryncki pojechaliśmy razem do pięknej peloponeskiej miejscowości Tolo…
Greckie prawosławie w połączeniu z dawną ochroną zdrowia…
Pod wodzą coraz bardziej urzekającej mnie swą wiedzą (a i nie tylko ) Oksany dotarliśmy najpierw do żeńskiego niewielkiego monasteru położonego w pewnej odległości od uczęszczanych dróg komunikacyjnych, które na Peloponezie, a i w całej Argolidzie, wcale nie są aż tak szerokie… Mniszki na powitanie poczęstowały nas miejscowymi słodyczami własnego wyrobu, a potem pozwoliły zwiedzić swą architektoniczną perełkę. Przyznaję, że choć w tych okolicach bywałem wielokrotnie, to w danym miejscu po raz pierwszy. I z pewnością warto było tu przyjechać!
Punkt drugi zwiedzania – to kompleks starożytnych budowli w Epidauros, które właściwie pierwotnie było sanktuarium Asklepiosa – boga sztuki lekarskiej. Ta fantastyczna przestrzeń starożytnych Greków, będąca właściwie dawnym potężnym sanatorium, do dziś wywiera na przybyszach wielkie wrażenie swą monumentalnością i bijącą z niej mądrością jej twórców. No i dawny teatr, który powstał z innym wprawdzie przeznaczeniem – bo też medycznym – lecz dziś znany jest ze swej nieco późniejszej jednak roli…
Wyprawa do Sparty i Mistry w południowej już części Peloponezu
Jechaliśmy przez góry Tajget, pokryte jeszcze greckim (!) śniegiem
I choć w Helladzie bywam dość regularnie, to ostatnio w tych właśnie okolicach przebywałem z grupą równio 38 lat temu. Wtedy jechałem dalej do Kalamaty, a z Peloponezu wracałem na kontynent drogą zachodnią przez Olimpię i Patras. Dzisiaj po zakończeniu zwiedzania obu wspomnianych miejsc wróciliśmy do argolidzkiego Tolo.
Starożytnej Sparty nie ma, nie przetrwała do naszych czasów, bo i właściwie nie miało co materialnego pozostać po tamtej społeczności. Nie wznosiła ona budowli, nie wytwarzała niczego w zasadzie, co moglibyśmy nazwać artefaktami. Było to społeczeństwo wojowników, dla których wszystkim – byli oni sami i ich militarna siła. W dzisiejszej Sparcie jest tylko niezbyt okazały pomnik króla Leonidasa. Postument ten wydaje się nawet mniej dostojny od tego spod Termopili.
Ale majestatyczna, ufortyfikowana Mistra wywarła na nas ogromne wrażenie. Już samo jej zdobycie (podejście) było dla nas pewnym wyczynem. Ale udało się. A widoki z góry zapierały dech w piersiach. Gdzieś tam przed nami w dolinie leżała dawna Sparta…
Mistra – to niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju bizantyjskie miasto, położone na zboczach gór, a stanowi dziś zespół architektoniczny, obejmujący fortecę, pałac, kościoły i klasztory (w jednym nawet przebywa kilka mniszek i mnóstwo… kotów ). Jest on wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Myken, Nauplion, Assini
Najpierw Oksana zawiozła nas do Myken – jednej z kolebek naszej kultury europejskiej. Tam – zupełnie bez żadnego tłoku (co jest dla mnie wręcz fenomenem) nawiedziliśmy majestatyczny grób Agamemnona (widzieliśmy również kopię jego złotej maski), odwiedziliśmy twierdzę mykeńską, przeszliśmy przez sławetną Bramę Lwic. Na szczęście pogoda była wymarzona, choć słońce tu pali jak na patelni (latem miałem to 43 st. C).
Kolejny punkt – to dawna, pierwsza stolica nowożytnej Grecji – Nauplion z górująca nad miastem twierdzą Palamidi, do której prowadzi prawie 850 schodów. Spacer po urokliwych uliczkach i promenadą nadmorską – to chwila wytchnienia…
W Koryncie wprawdzie nie spotkaliśmy ani jego sławetnych „cór Koryntu”, ani też „heter” – czyli starożytnych kurtyzan – luksusowych greckich kobiet do towarzystwa, porównywanych z japońskimi gejszami , lecz mogliśmy podziwiać to starożytne miasto, znane choćby z ewangelicznych „Listów do Koryntian”.
Na koniec niewielkie starożytne Assini – bardzo zniszczony akropol położony na szczycie skał tuż nad brzegiem morza (koło naszego bazy w Tolo).
Do hotelu wracaliśmy już na piechotkę, mijając mnóstwo kwitnących opuncji. Dobrze, że wcześniej uprzedziła nas Oksana, że nie wolno dotykać tych ponętnych kaktusów, bo maja „haczykowate” kolce, z którymi jest potem nie lada problem, gdy utkwią w dłoniach…
Ostatni „pracowity” dzień moich lutowych greckich wakacji
przebiegał pod znakiem relaksu, spacerów i niewielkich zakupów.
Tolo – miejscowość, w której mieliśmy kilkudniową bazę, znam od prawie 40 lat. Gdy dotarłem tu po raz pierwszy ze studenckim trampingiem, była druga połowa września, a my nocowaliśmy pod namiotami. Tolo było wtedy niewielką miejscowością wypoczynkową z kilkoma hotelikami, ale z wieloma campingami. Dziś te relacje są zupełnie odwrotne.
Po raz kolejny dotarłem tu 19 lat temu, gdy prowadziłam już grupę hotelową, w pełni wypoczynkową. W jej właśnie trakcie mój syn poznał swoją późniejszą żonę. Tolo więc zaistniało w dodatkowej roli w naszej rodzinnej tradycji.
O tej porze roku jest to jeszcze zupełnie pusta miejscowość, po której remontowanych aktualnie ulicach przemieszcza się tylko miejscowa ludność. Wszędzie spokój, świeże powietrze i zapierające widoki. Ale też piękna, choć mała plaża, w perspektywie niewielkie wysepki, mały port na końcu miasteczka…
Może uda mi się tu wrócić latem…
📸 Leszek Mikrut
Grecja to kraj chętnie odwiedzany przez tutystów. Trudno dziwić się takiemu wyborowi, słuchajac opowieści i oglądając zdjęcia Leszka Mikruta. To naprawdę piękne i malownicze państwo, w którym można spędzić czas zarówno aktywnie, jak i biernie. Idealne miejsce na wakacje, aby się zrelaksować i zregenerować siły!
Grecja to przepiękny kraj, a greckie wakacje na długo zostają w pamięci 😍