Ryszard Zawadzki – Tarocista Artystów
📸 z internetu – Ryszard Zawadzki & Katarzyna Gärtner
Jest niezwykle ciepłym i pogodnym człowiekiem. Wierzy, że każdy może być szczęśliwy, a wszystko co nas w życiu spotyka – to przeznaczenie. Każdemu, kto błądzi poda rękę, wskaże właściwą drogę do szczęścia…
Twój wyuczony zawód?
– Psycholog
Kiedy naprawdę zainteresowałeś się tarotem?
– Na studiach. Myślałem, że to przypadek ale jak się później dowiedziałem, w życiu nie ma przypadków. Życie jest wyreżyserowane jakby z góry, wszystko jest przeznaczeniem. Tarota nauczyłem się w ciągu dwóch lat pracy na kartach z pewną osobą, od której przyswoiłem tajniki wiedzy. Później pracowałem w szpitalu psychiatrycznym, potem w normalnym szpitalu, zrobiłem specjalizację. Przeprowadziłem się z Łodzi do Końskich i wtedy jakby sam los zdecydował, że zająłem się tarotem. Raz że tarot zaczął być modny, coraz więcej ludzi do mnie przychodziło, a dwa – w szpitalu robili redukcję etatów – psycholog okazał się niepotrzebny. Od tego czasu zajmuje się tylko kartami.
Warto było, bo uchodzisz za jednego z najlepszych – nie tylko w Polsce – tarocistów i… jasnowidzów!
– Kwestia jasnowidzenia czy wizjonerstwa – różnie się to określa – przyszła z czasem. Jak się pracuje nad sobą, pracuje się z kartami, pracuje się na energiach, wtedy jakby nowa wiedza przychodzi do człowieka, otwierają się pewne kanały, otwiera się kosmos. Nie jestem klasycznym jasnowidzem, rzadko widzę.
Czyli miewasz wizje?
– Zwłaszcza jeśli chodzi o osoby zaginione.
Na czym właściwie polega tarot?
– Tarot to osoba wróżąca, interpretująca karty oraz człowiek który przychodzi i jeszcze kosmos, bo informacje idą jakby z góry, z kosmosu. My jesteśmy cząstką kosmosu, idealną wręcz, zamknięta w całość. Według religii jesteśmy dziećmi Boga, na jego podobieństwo stworzeni, a według mnie Bóg to wielka, jasna, czysta, bardzo ładna energia, absolut niedościgniony przez ludzi. Nie jesteśmy w stanie tego sobie wyobrazić. Ja właściwie jestem tylko łącznikiem między tymi informacjami z góry i tarot to jakby przekaźnik tego wszystkiego. Tak naprawdę tarot to wielka filozofia życia.
Przylgnęło do Ciebie określenie – „Tarocista artystów”
– Jestem uważany za tarocistę artystów, przeczytałem to nawet w którejś z gazet, ale tak na dobrą sprawę to najwięcej przychodzi do mnie zwykłych ludzi.
Z jakimi problemami przychodzą?
– Nie ma takich problemów z którymi ludzie nie przychodziliby do mnie. Oni więcej mówią mi niż w niejednym konfesjonale, po prostu wyrzucają z siebie żale, oczekiwania czy tęsknoty i szukają nadziei. Nadzieja uważana często za matkę głupich, to najpiękniejsza rzecz jaką dał nam Pan Bóg. Jak umrze w człowieku nadzieja, to on sam umiera. Żyjemy dopóki mamy nadzieję właśnie na to lepsze, na odmianę, na szczęście, na pomyślność, na miłość, na to że będziemy czuć się w życiu bezpiecznie.
Przychodzą po nadzieję?
– Właśnie! Do mnie nie przychodzą ludzie szczęśliwi tylko ci, którzy szukają nadziei, nie mogą określić swojej drogi , są na wirażach życia i wydaje się im, że za chwile świat runie, a przecież świat stoi i stać będzie.
Podajesz wskazówki, podpowiadasz co dana osoba powinna zrobić, by było lepiej?
– Pokazuje drogi wyjścia, możliwości, kierunek w jakim ktoś powinien pójść. Jestem jakby drogowskazem i myślę, że dobrym.
Czy często zdarzają się przypadki, że chcesz pomóc, a karty pokazują coś innego?
– Najcięższe są sytuacje gdy przychodzą rodzice, szukają pomocy w odnalezieniu swego dziecka, a ja wiem, że dziecko zostało zamordowane. Naprawdę Bóg mi świadkiem, że chciałbym przekazać im inną informację, ale muszę powiedzieć prawdę. Oni wracają do mnie by potwierdzić, to co powiedziałem, że na przykład ciało dziecka znaleziono w miejscu przeze mnie wskazanym. To sa najstraszniejsze przypadki, najbardziej przykre, bo odbiera się nadzieję na największą nadzieję w życiu jaka jest dziecko. Nie ma w człowieku większej nadziei jaką się pokłada we własnych dzieciach, bo dziecko dla nas ludzi jest przecież całym światem! I nagle jest to zabrane…
Przeżywasz takie sytuacje?
– Nie mogę brać sobie tego do siebie, bo inaczej wylądowałbym w zakładzie gdzie nie ma klamek
Dużo pracujesz, również za granicą
– Ostatnio całe moje życie skupia się na walizkach. Przyjmuje u siebie, w Warszawie, jeżdżę do Niemiec, gdzie mam serdecznych przyjaciół – Basię Kałkę, bardzo fajnego bioterapeutę – Georga Kwiatkowskiego i jego żonę Werę. To ludzie bardzo mi bliscy. Pracuję, próbuje odnaleźć się wśród ludzi za granicą.
Od lat współpracujesz z mediami
– Jest ich trochę, na przykład III program Polskiego Radia, gdzie mam cykliczne audycje z panią Grażyną Dobroń, Polskie Radio w Kielcach, Radio RMF w Poznaniu, Telewizja Polsat, Telewizja Kraków, poza tym pisma: Gentlemen, Wróżka, Słowo Ludu itd.
Czy Ty jesteś człowiekiem szczęśliwym?
– Bardzo! Jestem bardzo zdenerwowany na ludzi, którzy powtarzają wciąż, że są nieszczęśliwi i ten Bóg taki niesprawiedliwy i w ogóle to życie takie straszne. To po co ma się ręce i głowę? Trzeba tylko jakby się odnaleźć! Niech u mnie nie szukają szczęścia ludzie, którzy chcą odebrać sobie życie, bo ja im zawsze odpowiem – Proponuje dziesiąte piętro i proszę nikomu nie mówić i to zrobić, bo w przeciwnym razie /tu odwołuję się do mojej wiedzy wyuczonej/ to nic innego jak na siłę zwrócenie na siebie uwagi. Nie do mnie z takimi rzeczami, są specjaliści. Dla takich osób jestem bezlitosny.
W takim razie co mógłbyś poradzić ludziom, którzy naprawdę czują się zagubieni, bezradni?
– Chciałbym aby ludzie w życiu bardziej wsłuchiwali się we własne potrzeby, w środek samego siebie i częściej patrzyli na świat, a nie na to jak duże jest konto w banku, żeby uwierzyli w miłość i naprawdę w ludzi. Nieprawda, że w ludziach jest tylko podłość, złość, zawiść i nic dobrego. Nigdy tak nie było i nie będzie. Zawsze byli rożni ludzie, różne sytuacje, zawsze los ludzi doświadczał i źle i dobrze. W nas samych jest tak ogromny potencjał, że jeśli chcemy być szczęśliwi to będziemy, dostaniemy wszystko. Trzeba wiedzieć o co prosić Boga, marzenia się spełniają, nie bójmy się prosić o szczęście i sięgać z tych najwyższych półek, a nie z góry przekreślać całe życie. Uważam, że jesteśmy w ogromnym stopniu odpowiedzialni za nasze własne szczęście.
Dużo mówisz o Bogu, jesteś wierzący?
– Tak, ale wierze w takiego Boga jak go sobie wyobrażam. Nie wierzę w częste bieganie do kościoła, modlenie się do figury, a wychodzi się z kościoła i się mówi – Ha! Tej to się powodzi, a jej mąż to kradnie itp. Nie pojmuję takiej wiary. Chodzę rzadko do kościoła i tylko wtedy, gdy czuje taka potrzebę. Uważam, że Bóg jest wszędzie i przede wszystkim w nas samych wiec próbujmy go w sobie odnaleźć.
Dziękuje za rozmowę 😉
Dzień dobry. Czy w 2019 r. Znajdę miłość swojego życia i gdzie ją spotkam? Mam na imię Olga. Moja data urodzenia:02.01.1990r
Miejsce zamieszkania: Radom mazowsze.