9 stycznia w Multikinie miała miejsce kolejna odsłona 'Kina na obcasach” – tylko dla Pań. Tym razem zaserwowano nam polski film w reżyserii Filipa Zylbera – „Po prostu przyjaźń”
Film, który stanowi zbiorówkę kilku historii o przyjaźni wystawianej na próbę, w sytuacjach bardziej czy mniej śmiesznych, nie powalił mnie na kolana. Obsada znakomita, tym bardziej, że oprócz aktorów wymienionych wyżej na ekranie pojawiają się: Anna Polony, Jan Peszek i Piotr Fronczewski – niewielkie role, ale jakże zauważalne!
„Po prostu przyjaźń” reklamowany jako komedia mnie nie bardzo rozbawił. Zwyłam się przeżywając tragedię Juli granej przez Agnieszkę Więdłochę. Swoją drogą Agnieszka zagrała po prostu rewelacyjnie, bardzo przekonująco i kolejny raz udowodniła, że jest bardzo dobrą aktorką.
Zasmuciła mnie też historia Antka /Adam Tomaszewski/, dla którego zapracowani rodzice nie mają czasu. Jednak w tym przypadku wątek o chłopcu został po mistrzowsku rozbawiony grą Szymona „Druciaka”/Krzysztof Stelmaszyk/
Zabawną historię serwuje nam dwójka bohaterów Alina /Sonia Bohosiewicz/ i Marian /Marcin Perchuć/, którzy „wspólnymi siłami” wygrywają w loterii 10 milionów
Nie obyło się bez wątku miłosnego, a w nim Grzesiek /Maciej Zakościelny/ i Olka /Katarzyna Dąbrowska/ – była żona przyjaciela Kamila /Piotr Stramowski/, przed którym rzecz jasna ukrywają swój romans, do czasu
I ostatnia historia, w której błyszczą Iwanka /Magdalena Różczka/ z Patrykiem /Bartłomiej Topa/. Nie do końca rozgryzłam Patryka czy jest gejem i dlatego jest sam, bo Iwanka z pewnością jest zapracowaną kobietą biznesu, która w wieku 40 lat stwierdza, że brakuje jej już tylko kogoś do kochania – dziecka. Po bacznych obserwacjach i małym teście umiejętności, rzuca przyjacielowi propozycję „spuszczenia się do kubeczka”, bo jest najlepszym kandydatem na dawcę plemników. W sumie nie wiem czy to było śmieszne czy niesmaczne, w każdym razie bardzo dobrze odegrane przez aktorów
„Po prostu przyjaźń” bez wątpienia wskazuje na rolę przyjaźni, tej prawdziwej, która często poddawana jest próbom, czasami wymaga poświęceń, wyrzeczeń, ale jest wartością w naszym życiu bezcenną, o czym warto pamiętać! Film jest lekki i przyjemny w odbiorze. Potrzebowałam czegoś takiego i to dostałam. Ogromnym plusem jest brak chamstwa, wulgaryzmów, które są już prawie normą w naszych produkcjach, czego pojąć naprawdę nie potrafię, nie mogę, nie chcę…
/zdjęcia z internetu/
***
„Kino na obcasach” to cykl spotkań w Multikinie, tylko dla Pań, to konkursy w których można wygrać fajne rzeczy. Tym razem fundatorami nagród były firmy: Mary Kay, Laser City, Ci od gier ,Polmak orazKinder Bueno
Wybieram się na ten film w najbliższym czasie 🙂
Już widziałam, zgadzam sie z Tobą w 100%
Już mam zaplanowaną niedzielę 😉