Mam nadzieję, że nie jestem jedyną osobą, która tak późno trafiła na film „Narodziny Gwiazdy”/„A Star is Born”. Obiło mi się o uszy, że taki film jest, że gra w nim Lady Gaga, ale nie miałam parcia, by go zobaczyć. Teraz pluje sobie w brodę, bo film rewelacyjny, a Lady Gaga za którą nie przepadałam, zagrała znakomicie!

Światowa premiera filmu „Narodziny gwiazdy” w reżyserii Bradleya Coopera miała miejsce na Festiwalu Filmowym w Wenecji, we wrześniu 2018 roku. Do polskich kin film trafił w listopadzie. To już czwarta kinowa wersja filmu – pierwsza pochodzi z 1937 roku, a kolejne przypadają na 1954 i 1976 rok.

„Narodziny gwiazdy” to piękna historia niezwykłego spotkania, fascynacji i zakochania. Znany artysta – piosenkarz, gitarzysta Jackson Maine, w którego wciela się Bradley Cooper, przypadkowo trafia do lokalu, w którym poznaje Ally graną przez Lady Gagę. Dziewczyna dorabia sobie śpiewając. Jej występ robi ogromne wrażenie na muzyku. Zabiera Ally w trasę, proponuje muzyczną współpracę. Między parą wybucha romans. Biorą ślub, kupują psa. Kariera Ally nabiera rozmachu, co nie do końca podoba się Jacksonowi. Ally pod wpływem swojego managera traci swoją autentyczność, staje się gwiazdeczką jakich wiele, szykowaną by zadowolić masowe gusta. Alkohol i narkotyki ciągną Jacksona na dno. W momencie, gdy wydaje się, że pokonał najgorsze, że miłość Ally go uzdrowi, pojawia się jej manager i… takiemu bym jaja urwała!

Piękna historia nie powinna się tak skończyć! Film wywarł na mnie ogromne wrażenie i wywołał wiele emocji. Na koniec wyłam jak bóbr! Zaskoczyła mnie Lady Gaga i jej naprawdę fantastyczna gra! Do kompletu piękna muzyka! Jeśli ktoś z Was, tak jak ja „przeoczył” film „Narodziny gwiazdy” i jeszcze go nie widział, niech pędem nadrabia zaległości! Kochani, naprawdę warto! 👌 😍

👏

 📸 z internetu