Śmieszy ją las w internecie. Nie lubi manipulacji, stanowczo jej się sprzeciwia. Odważnie wyraża swoje poglądy i opinie. Czasami szczera do bólu, ale właśnie za to jest lubiana i ceniona – Magdalena Gorostiza – redaktor naczelna „Kobieta XL” – portalu o wszelkich obliczach życia, dla kobiet myślących, mających szerokie horyzonty, dla Kobiet XL duchem, a ciałem obojętnie…
Pracowałaś w gazecie, w TVP, w telewizji internetowej. Postanowiłaś jednak otworzyć własny portal, Kobieta XL. Większości osób kojarzy się pewnie z odchudzaniem…
– O odchudzaniu też piszę, ale to zaledwie wycinek. Otworzyłam własny portal, bo miałam dość pracy u kogoś, zależności w doborze tematów, proszenia o urlop itp. Kobieta XL nie oznacza puszystej pani. To portal w opozycji do tego celebryctwa, które tak się rozlało w internecie. Ja pokazuje wielkie, zwykłe kobiety, które mają bardzo różne życia, mało kto o nich słyszał, a każda z nich jest bohaterką dnia codziennego. Osobiście nie interesują mnie plotkarskie magazyny, stroje celebrytek, z kim spały, czy są właśnie w ciąży. Bardziej fascynują mnie opowieści kobiet, które robią niesamowite rzeczy, choć nie spodziewałabyś się tego wcale po nich czy historie pokazujące, jak można odmienić swoje życie. To ma dla mnie wartość. Nie ten blichtr pozorny, ten świat ułudy, kreowany na potrzeby maluczkich.
Jesteś też przeciwniczką lansowania się na Facebooku. Często żartujesz sobie z takich postów…
– Nie jestem przeciwniczką, bo każdy żyje jak chce. Mnie to wyłącznie śmieszy. Z wielu powodów. Kiedy słyszę na przykład, co kobiety wygadują na swój temat, a potem widzę ich wspólne, „radosne” zdjęcie z ustami w dzióbki, to nijak nie jestem w stanie tego zrozumieć. I tych wojen pomiędzy kobietami, dziwnych sojuszy, braku lojalności. Sama też nie mam w sobie potrzeby nieustannego wrzucania swoich zdjęć na Facebooka, choć czasami zamieszczę jakąś fotkę, selfie w ogóle nie robię. Na marginesie selfie doczekało się już badań psychologów, nad wyraz często to brak samoakceptacji, niecierpliwe oczekiwanie na lajki, żeby podbudować ego. Dlatego ja na moim portalu namawiam kobiety do rozwoju osobistego, ale uwaga! – bez tego wszechobecnego teraz parcia na tak zwany sukces. Mnie się ten trend akurat wcale nie podoba, to pchanie wszystkich do robienia kariery, czytaj posiadania pieniędzy, a co za tym idzie, posiadania rzeczy. Oczywiście, pieniądze są ważne, zapewniają bezpieczeństwo, ale kiedy stają się celem samym w sobie to już jest droga donikąd. Uważam, że można znaleźć szczęście wcale nie będąc bogatą, bez markowych torebek, drogich butów. Nie podoba mi się więc również to, co robią media kobiece – lansują posiadanie zarówno rzeczy jak i idealnego wyglądu. Ja zawsze jak leżę na plaży to przyglądam się kobietom. Nie ma takich, jak te w reklamach. Mają cellulit, rozstępy, nadwagę, za duże albo za małe piersi, do ideału im bardzo daleko. Dlatego dziwię się kobietom, że tak łatwo dały się wkręcić w ten pęd do bycia perfekcyjną.
Jesteś zdania, że nie należy dbać o siebie?
– Wręcz przeciwnie, dbać i to jak najwięcej. Wysypiać się, chodzić do lekarza, jeść dobre rzeczy, mieć czas wyłącznie na swoje przyjemności, olewać wiele spraw i przede wszystkim zaakceptować siebie w całości. Nie twierdzę, że czasami nie warto się odchudzić czy zmienić kolor włosów. Ale nie należy tego traktować jako najważniejszej sprawy w życiu. Nie chciałabym nikogo urazić, ale za nic w świecie nie poszłabym robić sobie profesjonalnego makijażu, który trwa około 2 godzin. Mnie szkoda na to pieniędzy i czasu, wolę książkę poczytać. Bo i po co ten makijaż? – żeby wrzucić fotę na Facebooka? Taką trochę nieprawdziwą, bo i tak na co dzień nie da się tak wyglądać? Warto się nad tym zastanowić, na ile ulegamy tym pozorom, same wpadamy w pułapkę. Z perspektywy przeżytych lat uważam, że za dużo czasu tracimy przed lustrem, za bardzo przywiązujemy wagę do swojego wyglądu. Bo tak naprawdę potem pamiętamy tylko to, jak żeśmy się czuły, a nie jaką miałyśmy na sobie sukienkę. Jedno z moich najpiękniejszych wspomnień to letnie ogniska nad jeziorem Firlej. Było śpiewanie przy wtórze gitary, piliśmy jakieś tanie piwo. To były czasy „głębokiej komuny” i nikt z nas nie przejmował się tym, w co jest ubrany, myliśmy się w jeziorze, dziewczyny nie robiły makijażu. A ja czasami obserwuje nad morzem młode dziewczyny w pełnym rynsztunku, które nawet nie wejdą do wody, bo zniszczyłyby nieskazitelny make up i pięknie ułożone włosy. Dla mnie to kompletnie bez sensu. Kiedyś moja znajoma powiedziała mi, że nie lubi samej siebie na zdjęciach. – To ich sobie nie rób – odpowiedziałam, bo to najlepsze wyjście z takiej sytuacji.
Uważasz, że to takie proste?
– Wcale tak nie uważam, bo do tego potrzeba dojrzałości, dystansu do siebie i poczucia wewnętrznej wartości. Rzadko dostajemy to w domu, raczej wychodzimy na świat pełni kompleksów, bo rodzice wytykają niedoskonałości, porównują z innymi dziećmi. Bezwzględne są zazwyczaj matki w stosunku do córek. I wiele kobiet niesie ten bagaż przez życie, przełyka upokorzenia, wybiera nieodpowiednich partnerów. Bo mają głębokie przekonanie, że przecież są niewiele warte, brzydkie, grube, głupie. Nie umieją więc zadbać o siebie, stawiać granic. I dlatego tak wiele piszę na ten temat na moim portalu. To taka moja „misja” – jak pomogę choć jednej kobiecie, to znaczy, że było warto.
Ostatnio zainicjowałaś akcję pomocy osieroconym dzieciom – ofiarom wojny domowej w Afryce…
– Tak zbieram na sierociniec w Afryce. W Ugandzie mieszka niesamowita dziewczyna Masika Calvin, ma 26 lat i od 7 lat opiekuje się sierotami. Zorganizowałam dla niej zrzutkę. Bardzo proszę o wsparcie. Każdy może pomóc. Potrzeba niewielkich pieniędzy tak naprawdę, bo chodzi o 10 tys. zł. To, co możemy dać z siebie innym, jest miarą naszego człowieczeństwa…
Dokładnie tak! Wierze, że również czytelnicy mojego bloga dorzucą swój „grosz” w tym szczytnym celu. A wracając do naszej rozmowy… misja misją, bo z tego co wiem, portal Kobieta XL ma się bardzo dobrze. Podpowiesz, jak zarobić na pisaniu w internecie?
– Trzeba mieć swój pomysł, iść swoją drogą. Przydaje się doświadczenie, a ja w tym roku obchodzę 30 lecie pracy dziennikarskiej. To oczywiście pomaga. No i trzeba to kochać, wtedy reszta sama już przyjdzie.
Bravo z okazji tych 30 lat w dziennikarstwie! Gratuluję świetnego portalu. Życzę by się rozwijał, przy stałym pozyskiwaniu kolejnych użytkowników i reklamodawców.
I takie kobiety cenię najbardziej. Te, dla których ważne jest, co mamy w głowach, a nie, na głowach. Pozdrawiam obie panie. Inteligencja a nie sztuczny makijaż pokazuje nasze piękno.
Cieszę się że Was znam
…szczera do bólu – owszem, ale też umiejąca przyjąć krytykę na klatę, tzn. na pierś 🙂 Znam Magdę od naprawdę wielu lat, na długo przedtem, gdy stała się Naczelnym, a w ogóle i Redaktorem… Niejednokrotnie spieraliśmy się (i spieramy), nawet dogryzając sobie wzajemnie (jak to pomiędzy kumplami bywa), ale na Magdę (tylko uwaga: nie na Madzię 😛 ) można liczyć… 🌹🌹🌹
Cieszę się że są takie kobiety jak Wy. Pozdrawiam 🍀😊