„Gra w ludzi” to druga książka napisana przez znaną projektantkę mody Ewę Minge. Zachęcona tą pierwszą – autobiograficzną – „Życie to nie bajka” sięgnęłam po jej powieściopisarski debiut, którego fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach…
„Gra w ludzi” to kryminał ukazujący realia rządzące światem show-biznesu. Główna bohaterka Anna to młoda dziewczyna, którą tak naprawdę Ewa Minge poznała we Włoszech i właśnie jej historia została przedstwiona na kartach tej książki.
– Mieszkając lata temu we Włoszech spotkałam kobietę, młodą dziewczynę, która wpadła w sidła mafii handlującej ludźmi. Wtedy moja bohaterka, Anna, nie wiedziała jeszcze, że jej partner, jej ukochany mężczyzna, ojciec jej dziecka, jest poważnym przestępcą. Był wtedy bardzo znanym i zamożnym mecenasem. Wywiózł Annę do Włoch, do swojego rodzinnego domu, jednocześnie szykując ją do sprzedaży. Kiedy poznałam Annę, to od razu wiedziałam, że trzeba ją ratować. Została uwięziona: zabrano jej dokumenty, pieniądze, ale też godność…”
– opowiadała Ewa Minge podczas spotkania autorskiego w Trójmieście.
Opowieść o Annie szokuje. Świat, w którym przyszło żyć bohaterce to miejsce przerażające, gdzie ci, których uważamy za ludzi, stają się bestiami bez grama ludzkiej wrażliwości, gotowymi dla kasy sponiewierać, upodlić, okaleczyć, a nawet zabić bez mrugnięcia okiem. I w tym świecie „brylują” ci, którzy powinni dawać przykład, których często podziwiamy za odnoszone sukcesy, powodzenie w życiu zawodowym i osobistym, którym często zazdrościmy życia w luksusie i dostatku. Włos się jeży na głowie i ciało przebiegają ciarki jak się czyta w jaki sposób są traktowane młode atrakcyjne kobiety, młodzi chłopcy, którzy goniąc za marzeniami wpadają w sidła popaprańców toczących „grę w ludzi”, oszukujących na miłość, na sławę. W większości przypadków dla tych marzycieli kończy się to tragicznie. O mały włos nie skończyło się tragicznie dla Anny – tak myślę, bo książka tak naprawdę nie ma zakończenia, co jest jednoznaczne z zapowiedzią jej kontynuacji. Już się pojawiła kolejna książka Ewy Minge – „Furtka do piekła”, którą autorka promuje na swoim koncie instagramowym, podkreślając i jednocześnie ostrzegając, że tę „furtkę do piekła”
– bardzo często uchylają nam osoby, które mówią: „kocham cię”, „jesteś dla mnie wszystkim”
Czytając „Grę w ludzi” zaczęłam się zastanawiać dokąd zmierza ten nasz świat? Co z tym naszym człowieczeństwem? Dookoła nas są tacy, którzy tylko z wyglądu przypominają człowieka. To, co opisuje Ewa Minge, zwłaszcza na końcu książki, gdzie finałowa „gra w ludzi” rozgrywa się na Sardynii, bo właśnie we Włoszech zazwyczaj dzieje się „główny spektakl”, normalnemu człowiekowi w głowie się nie mieści. Ten proceder dotyczy „ludzi” z wielu krajów, w tym też z Polski. Straszne do czego te bestie w ludzkiej skórze są zdolne. Jak dużo jest ich wśród nas? Udają zwykłych obywateli, którym po prostu się udało, poszczęściło. Mają wpaniałą pracę, przepiękne domy, idealne rodziny, a pomiędzy tym wszystkim… toczą „grę w ludzi”, obrzydliwą grę. Jak mogą spokojnie wracać do tych swoich cudownych domów, do idealnych rodzin i spokojnie zasypiać w swoich wygodnych łóżkach? Boże uchroń od takich!
Ja już zamówiłam „Furtkę do piekła” i aż się boję, co w tej książce wyczytam…
Przeczytam, ale jeżeli to nie jest tylko fikcją literacką …to ja się boję takiego świata.
Muszę przeczytać!
Zachęcona do lektury!
Chętnie przeczytam😘
Muszę koniecznie przeczytać 😘