– Z mężem Adasiem, za którym przyjechałam do Polski, poznaliśmy się na studiach. Miałam wtedy 20 lat. On przyjechał do Kijowa na wymianę studentów. Widzieliśmy się tylko trzy dni. Potem były listy, a potem… cisza. Nagle po trzech miesiącach przyjechał bez żadnego uprzedzenia. Przyjechał w styczniu, w czerwcu się zaręczyliśmy, a w październiku wzięliśmy ślub.
Wierzysz w przeznaczenie?
– Tak. Chociaż powiem Ci, że gdy Adaś pojawił się na mojej drodze podświadomość go wyczuła, ale do mojej świadomości nie docierało, zę to będzie mój mąż. Dusza mówiła tak, ciało czuło, że to ten, a rozsądek… nie mógł się do tego dopasować. Ja byłam realistką. W ogóle – skończyłam ekonomię i cały mój świat to liczby. Mój grafik, który robię każdemu klientowi, to też liczby wskazujące przełomy, okresy życiowe, ważne daty. Dla mnie czas jest magią. Bardzo wierzę w Boga i uważam, że czas, który mamy przed sobą możemy sami wykorzystać na czas dla siebie, sprzyjający do czegoś lub niesprzyjający. Oczywiście jak jest zima to na lato jej nie zmienię, ale są sytuacje kiedy mamy smutek i wtedy sami musimy wprowadzić optymistyczne wydarzenia do swojego losu, wpływać na to, co jest, co będzie. Ja oglądam drogę rozwoju duchowego człowieka od momentu jego urodzenia do samej starości. na tej drodze jest wszystko – miłość, emocje, rodzina, wszystko co tego człowieka potrafi tak jakby wyprowadzić z problemów, wprowadzić w problemy, co doprowadza go do wielkiej ekstazy życiowej i do wielkich załamań.
Kiedy objawił się twój dar jasnowidzenia?
– Jak miałam 4-5 lat. Już wtedy za dużo mówiłam, dziwnie się zachowywałam, byłam wścibska, wtrącałam się w rozmowy dorosłych. Dużo rzeczy widziałam, ale nie potrafiłam tego wyjaśnić. Dziwiło mnie, że dorośli nie chcą ze mną rozmawiać. Byłam małym dzieckiem z duszą osoby dorosłej. Często były kłótnie z mojego powodu, dostawałam lanie od ojca. Ktoś komuś ukradł drabinę, a ja pokazywałam kto i za to mi się obrywało. Nie zawsze to jasnowidzenie wychodziło mi na dobre.
To twoja babcia Anna wiedziała, że masz dar od Boga
– Tak. Ona jest jasnowidzem. Właściwie dzięki niej żyję. Urodziłam się jako wcześniak. Było ze mną bardzo źle. Lekarze nie dawali mi szansy na przeżycie. Nie miałam odruchu ssania, ciągle płatałam… 40 dni nie wiadomo było co mi jest. Wszyscy za mnie się modlili. I wtedy babcia Anna miała sen, że pomoże trzykrotne „przesunięcie” mnie pod koszulą nocną – od góry do dołu. Pobiegła do szpitala i właśnie tak zrobiła. Podobno zaraz po jej zabiegu przestałam płakać, a lekarze kazali mamie zabrać mnie do domu, żebym tam umarła. Po miesiącu znowu była niefajna sytuacja. Podczas kąpieli zachłysnęłam się wodą, zsiniałam, zaczęłam się dławić. Wtedy mama uratowała mi życie, chwytając mnie z nogi, do pozycji głową w dół. Nie mogłam umrzeć. Obie babcie to wyśniły – babcia Margo znalazła we śnie piękną srebrną łyżeczkę – łyżeczka to dziewczynka, srebro – wierność. Z kolei babcia Anna we śnie zdjęła z ręki złotą bransoletkę i dała mi ją, co było zapowiedzią pozytywnych rzeczy, opieki bliskich.
Po babciach masz dar jasnowidzenia?
– Tak. One obie przejęły te umiejętności po swoich przodkach. Zofia – babcia Margo – doskonale wróżyła z kart, była znachorką. Mój pra, pra, pradziad Sarkiz – dziadek babci Anny, był znanym znachorem, który leczył całą wioskę Ahałkalaki, w górach Gruzji. Margo była niesamowita, mimo że tak naprawdę nigdy nie wykorzystywała swoich umiejętności, tak jak babcia Anna. Margo dzieliła się swoim darem z najbliższymi.
Nie lubisz jak mówią o Tobie wróżka
– Nie jestem wróżką, tylko wizjonerką. Los człowieka widzę w jego oczach. Oczy są zwierciadłem duszy. Dusza człowieka, który naprawdę potrzebuje pomocy, porady, otwiera się przede mną właśnie poprzez oczy. To tak jak fortepian, jeśli jest zamknięty, nie zagra. Tak samo jest z duszą człowieka, jeśli się otwiera, to melodia płynie i nawiązujemy ze sobą kontakt. Wtedy właśnie widzę.
Co widzisz?
– Widzę obrazy, czasami symbole, albo liczby. To tak jakbyś wspominała dobry film, albo chciała komuś wytłumaczyć drogę do jakiegoś miejsca. Najważniejsze, żeby człowiek nie tylko oczekiwał wskazówek ode mnie, ale również sam próbował, coś wywnioskować z tego co mu powiem, i w ten sposób wpływać na swój los. Osoba, która blokuje się, boi spotkania za mną, a raczej tego, co może usłyszeć dostaje ode mnie informacje z teraźniejszości. Jeśli ktoś chce poznać przyszłość, a nie ma uporządkowanej teraźniejszości, to jego przyszłość jest bardzo chaotyczna. Zgubił klucze do domu i nie wyjdzie z tego domu, bo będzie się lękał złodziei.
Przychodzą do mnie ludzie, którzy chcą się upewnić, że z przeszłości nic na nich nie ciąży. Pytają wtedy czy ich teraźniejsze niepowodzenia są chwilowe, czy może są przez kokoś przeklęci. Niektórzy grzebią w przeszłości i nic innego nie chcą wiedzieć.
Ale więcej osób pyta o teraźniejszość i przyszłość??
– Zdecydowanie tak.
Czy ludzie rozumieją, co do nich mówisz?
– W większości tak, ale zdarzają się takie sytuacje, że ktoś posłucha, niepewny wychodzi z gabinetu, dopiero później to, co usłyszał kompletuje, czasami miesiącami jego podświadomość pracuje.
Wstydzą się pytać o wyjaśnienie?
– Często tłumaczą to tym, że byli w takich emocjach, ze połowy z tego, co im powiedziałam, nie pamiętają. Niektórzy strasznie przezywają wizytę u mnie.
Jak wytłumaczysz jasnowidzenie?
– Jest to taki stan, który wymaga zaangażowania się obydwu stron. Paranormalne zdolności, które ja posiadam łączą się z intuicją, świadomością, podświadomością, karmą człowieka, który do mnie przychodzi i wspólnie wytwarzamy coś. Wróżbita współpracuje z kartami, a ja współpracuję z człowiekiem.
Wspólnie wytwarzacie coś… Co?
– Wiedzę, obrazy, czasami symbole, liczby. Np. szukałam kiedyś zaginionego chłopaka, w wizji zobaczyłam jego uwięzioną głowę, okazało się, ze chłopak się powiesił. Pewnemu dziennikarzowi powiedziałam, ze widzę jakąś ziemię z ósemkami, wkrótce okazało się, że kupił na przetargu działkę o numerze 888. To jakbyś wspominała film, zamykasz oczy i masz pewne obrazy. Albbo Ty jakbyś komuś tłumaczyła jak dojść do miejsca, w którym pracujesz – uruchamiasz wyobraźnię i mówisz – z Krakowskiego Przedmieścia skręcisz w ulicę Krótką i budynek po prawej. W ten sposób ja to widzę.
Swoim klientom rysujesz specjalny grafik
– To droga duchowa danej osoby, od momentu urodzenia do starości. Na tym grafiku zaznaczam przełomy, okresy życiowe, daty. Jest na nim wszystko: rodzina, emocje, miłość. Podkreślam, że każdy z nas ma pewne przełomy w życiu. Wiele lat coś się dzieje, ale jeden rok to podsumowuje i otwiera przed nami nowe możliwości. Tak jak po maturze czuje się uczeń. ysuje grafik, ale oprócz niego na kartce stawiam pewne znaki, symbole. Np. czasami widzę wagę i ja rysuję, co oznacza, że człowiek szuka równowagi. To są symbole, które ukazują się w moich myślach, które na moment się pojawiają i dlatego żeby pamiętać uwieczniam je na kartce.
Twoje ręce przynoszą ulgę chorym
– Tak. Czułam, że muszę machać rękami. Myślała, że to po prostu machanie, ale okazało się, że mam zdolności bioenergoterapeutyczne. O bioenergoterapii 12 lat temu jeszcze nikt ie mówił. Ja czułam, że muszę tak jakby oczyścić człowieka. Moje ręce same chodziły, nikt mnie tego nie uczył. W Polsce zrozumiałam co to jest bioenergioterapia.
Te próby leczenia nie wyszły Ci na dobre
– Tak. Miałam problemy z sercem, z gardłem, omdlenia i wielokrotnie przyjeżdżało do mnie pogotowie. Babcia zakazała mi tych praktyk. Powiedziała, żę siłę którą mam od Boga powinnam wykorzystać na rozmowy z ludźmi, a nie na ich leczenie. Więcej pomogę ludziom jak będę z nimi rozmawiała niż jak będę leczyła. Posłuchałam.
Nie boisz się odpowiedzialności za to, co mówisz ludziom?
– Przede wszystkim staram się każdemu przedstawić sytuację jaką widzę i jak ja ją widzę, ale zawsze pozostawiam mu ostateczną decyzję do podjęcia. Każdy sam musi zdecydować. Na moją wizję można nanieść poprawki. To jakbym ja była krawcową, która kroi materiał, a klient sam zszywa, sam decyduje czy szerzej czy węrzej. Czasami na pytanie klienta odpowiadam, ze czas pokaże, dokładnie określam, ze będzie to np. maj, bo czasami własnie czas jest tą odpowiedzią na pytania, a nie sytuacja.
Dlaczego niektórym to, co mówisz sprawdza się praktycznie z dnia na dzień, innym nawet po latach?
– Dlatego, ze niektórzy muszą na szczęście poczekać.
Od kilku lat jesteś obecna w mediach
– Rzeczywiście, często goszczę w rozgłośniach telewizyjnych i radiowych. W TVN wyemitowanych zostało kilkanaście odcinków programu „Pod dobrą gwiazdą”, gdzie wróżyłam gwiazdom m.in. Kayah, Marcie Bizoń, DJ Bobo, Piaskowi, Robertowi Gawlińskiemu. Pojawiło się też wiele artykułów na mój temat w kolorowych czasopismach kobiecych. Ale to jest związane przede wszystkim z promocją płyty.
Marzyłaś by śpiewać i teraz marzenie się spełniło
– Muzyka zawsze była obecna w moim domu. Mój ojciec jest z wykształcenia śpiewakiem operowym. W 2000 roku poznałam Katarzynę Gaertner. Poznał nas Ryszard Zawadzki. Obie kochamy muzykę, dlatego od pierwszego spotkania poczułyśmy do siebie wielką przyjaźń. Kasia przesłuchała mnie, no i tak to się zaczęło.
Zaśpiewałaś na płycie „Czar korzeni”. Dumka kresowa „Za tobą szalałam” bardzo się spodobała odbiorcom, a Ty stałaś się największym odkryciem Katarzyny Gaertner. Płyta zebrała wspaniałe recenzję.
– Jestem ogromnie wdzięczna losowi, że postawił mnie na drodze Kasi, że ona we mnie uwierzyła, że dała mi szansę. Od tamtego spotkania zaczęła się moja wielka przygoda z muzyką, pierwsze poważne śpiewanie w Polsce.
– poznaliśmy się podczas nagrywania płyty „Czar korzeni”. Koncertując razem, przy okazji trasy promującej tę płytę, stwierdziliśmy, że będziemy razem współpracować. A chłopcy grają tak, że się śpiewać chce i dusza się raduje. Co chwilę powstają nowe pomysły. Cieszy nas to, co robimy. Z zespołem MKB nagrałam już dwie płyty długogrające i kolędy.
Powiedz coś więcej o tych płytach
– Pierwsza z nich wydana w 2001 roku przez Polskie Radio pt. „AIDA” jest spełnieniem małej dziewczynki marzącej o śpiewaniu. Druga „Nagie Myśli” wydana przez Magic Records, pod koniec ubiegłego roku, odzwierciedla sytuacje i przemyślenia dojrzałej kobiety z bagażem doświadczeń.
O czym śpiewasz an płycie „Nagie myśli”?
– O miłości i nadziei. O tym, co czuję, o tym co podpowiada mi moje serce. Moje piosenki mają swój początek w ludzkich losach. Inspirują mnie historie ludzi, których spotykam, jako jasnowidz, historie moich przyjaciół i własne przeżycia. Jest to wędrówka po ludzkiej duszy, w której od nut poetycko-refleksyjnych przechodzę do utworów pełnych nowoczesnego brzmienia, zgodnych z najnowszymi trendami światowej muzyki.
Jak godzisz pracę jasnowidza z działalnością muzyczną?
– Jasnowidzenie jest oczami mojej duszy, a śpiew jest jej głosem. Są to moje dwie połówki. Nie mogłabym żyć pełnią życia, gdyby brakowało mi jednej z nich. W pracy jasnowidza nie mogę dotrzeć do wszystkich. Dzięki piosenkom jest to możliwe. Teksty, które piszę niosą przesłanie: o tolerancji, o miłości i potrzebie wybaczania. Chcę podzielić się swoim widzeniem świata, uczynić go choć o drobinę lepszym. Dochodzą do mnie informacje, że moje piosenki sprawiły, iż osoby, które nie odzywały się do siebie wiele lat, przerwały milczenie. Na jednym z koncertów, pod wpływem piosnki, chłopak oświadczył się swojej dziewczynie. Dostaję sms-y od osób nieuleczalnie chorych, że płyta pomaga im znosić cierpienie. To jest powód dla którego warto, a nawet powinnam pogodzić ze sobą te dwie rzeczy.
Jakie są twoje najbliższe plany?
– Jest wielu miłośników mojego śpiewania w języku ormiańskim. Chcę wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom i nagrać taką płytę. Dwa utwory na płycie „Nagie myśli” są tego zapowiedzią.
Czego Ci życzyć?
– Szczęścia. Tego samego życzę wszystkim i serdecznie pozdrawiam. Do zobaczenia (może?) na naszych koncertach…
Pamiętam Panią Aidę, przyjmowała w Lublinie przy Luxmedzie, potem się przeniosła na Narutowicza. Byłam u niej, to co mi powiedziała nie wszystko się sprawdziło. Ale sympatyczna, miło się rozmawiało.
Czy przepowiada pani SMS jesli tak to proszę podać nr oraz co potrzeba by pani przepowiedziała przyszłość zdjęcia datę ur itp
Pamiętam Panią Aidę, przyjmowała w Lublinie przy Luxmedzie, potem się przeniosła na Narutowicza. Byłam u niej, to co mi powiedziała nie wszystko się sprawdziło. Ale sympatyczna, miło się rozmawiało.